Las Kabacki
-
DST
52.90km
-
Czas
04:25
-
VAVG
11.98km/h
-
VMAX
29.40km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tak jak przedwczoraj.
Z rana pojechałam na Puławską na rehabilitację i nie miałam czasu czekać na łaskawe satelity.
Wycieczka jest więc rejestrowana jak wyszłam już z rehabilitacji....
Lubię tam jeździć co roku - rok temu też tam byłam ...Wycieczka 43 :)
Jeździ mi się coraz lepiej ale po dzisiejszej wycieczce czuję się jak po masie krytycznej - jestem ledwo żywa.
Pod koniec wycieczki to już miałam stracha bo nagle mi się przypomniało że syn dziś ma karate więc tak do końca wolnego nie mam.
Musiałam ostro przyśpieszyć jak na moje możliwości :)
Ale ostatecznie i tak nie poszliśmy na karate bo kurier przywiózł nowy rowerek dla Arka :D Więc wzięliśmy się za składanie i karate poszło w zapomnienie :D
Jutro może razem po szkole gdzieś pojedziemy :)
A teraz czas na zdjęcia :))
Droga w lesie Kabackim
Komarów w tym roku mniej - aż dziwne bo zima była w sumie łagodna
Fajny dąb - chyba naprawdę stary
A tu już mostek miłości w Wilanowie
heh :) obie nurkowały w tym samym czasie :)
Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej
Agrykola
Kategoria Wycieczka
Młociny
-
DST
45.00km
-
Czas
03:30
-
VAVG
12.86km/h
-
VMAX
36.80km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś moim głównym celem były Młociny i zrobienie więcej kilometrów niż przewiduje ustawa - nie udało mi się, ale nie ze względu na nogę czy tyłek, tylko tak znienacka znalazłam się blisko domu więc stwierdziłam że sobie już odpuszczę :D - szczególnie że zaczęły gonić mnie czarne chmury !!
Podczas trasy były kryzysowe momenty ;/ a to z głodu (McDOnalda tym razem odpuściłam) , a to było mi jakoś za zimno, a to przez nogę ....
Ale cel osiągnięty - strasznie się cieszę, że tam pojechałam - cisza, spokój, śpiew ptaków (strasznie za tym tęskniłam) - minęłam tylko 2 rowerzystów.
Było naprawdę pusto i super ! - może jeszcze raz się tam wybiorę tylko jak będzie słonko świeciło ....wtedy będzie jeszcze milej :)
Jak jechałam do Młocin to coś mi zaczęło w rowerze stukać - kurka wodna ile ja się zatrzymywałam ile sprawdzałam ale za nic nie mogłam zlokalizować co to za stukanie (było to podczas pedałowania)
W drodze powrotnej stukanie zniknęło ! - może się coś przyczepiło a potem się odczepiło (mam nadzieję).
W sumie powinnam już zrobić przegląd zerowy (na gwarancji jest żeby taki przegląd zrobić między 100 a 200 km) ale czekam na jakiś przypływ gotówki.
A przy 40 km przestało boleć mnie kolano, jakie to było dla mnie WOW ....ale nie jest jeszcze tak zupełnie różowo.
Pięknie będzie jak będę mogła zakręcić mając początek stopy (okolice palców) na pedale - teraz za Chiny tak nie zrobię i jeżdżę na śródstopiu - ale podczas jazdy praktycznie cały czas ćwiczę by ten cel osiągnąć.
Zaczęłam już jeździć na normalnym przełożeniu czyli z przodu 3 (największa tarcza) a z tyłu 5, 6, 7 - rzadko już włączam z przodu 2 - no chyba że pod jest górkę :)
fotek mało - bo jakoś tak nie było co fotografować
Droga w Młocinach.
Mały postój.
Kategoria Wycieczka
Czas na rower :))
-
DST
43.40km
-
Czas
03:40
-
VAVG
11.84km/h
-
VMAX
29.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilkudniowej przerwie (z przyczyn w sumie niezależnych) znów wyszłam na rower :)))
Na dzień dobry bez GPS bo mi się śpieszyło i nie miałam czasu czekać jak telefon złapie jakiegoś satelitę. Pojechałam na rehabilitację na Puławską - już mi się zaczęła nowa seria - aczkolwiek nie będę mieć codziennie - teraz dopiero 5 czerwca mam pojechać na kolejne "atrakcje"
Powiem wam że było nawet spoko. Trafił mi się facet więc się ze mną "pieścił" - babki są chyba większe sadystki - bo widziałam jak jedna się ostro znęcała nad takim jednym gościem...
A po rehabilitacji włączyłam gps i stwierdziłam że pojadę gdzie mnie oczy poniosą :) Głównym celem było przyzwyczajenie kolana do takiego zgięcia bym nie odczuwała przy największym zgięciu bólu - trochę jeszcze to potrwa ....ale przecież bywało gorzej :P
No i też walka z samą sobą - żeby się tak nie bać jeździć - bo to też mimo wszystko jeszcze we mnie siedzi ....
Pogoda była w sumie w kratkę ale to mi najmniej przeszkadzało - dziwię się trochę, bo miałam po tej wycieczce nawet czysty tyłek - i nie wiem jakim sposobem...
W Ursusie chyba w ogóle nie padało bo malutko było kałuż w porównaniu np z Ursynowem czy Służewcem.
Sił mi chyba starczy na razie na te 40 km, muszę się jakoś najadać bo mi szybko energia się wyładowuje i musiałam McDonalda zaliczyć żeby dojechać do domu....Wcześniej przed wypadkiem kurcze chyba takich problemów nie miałam ....
Rano z domku bez gps pojechałam kleszczową, łopuszańską , skręciłam w Rzymowskiego, a potem na Puławską.
A tu fotki z mojej wyprawy :)))
Fajny budynek :))
Tu chyba więzienie jest.
Tu przełamywałam swoje lęki.
Pomyślałam sobie że jak się wywalę to trudno, na randkę żadną dziś nie idę ;P
Mijałam takie różne rozbiórki
Rowerek nie wygląda już jak nowy :P
Jedni pracują, drudzy się obijają ...:P
Urzekła mnie ta kolorystyka tego roweru :). Lubię takie niecodziennie - oryginalne.
Mżawka :)
Siedziba WOSP
Nieee - tu tyłek mnie jeszcze bardziej rozbolał :P
Takiego skutera jeszcze nie widziałam .
Kategoria Wycieczka
Tak ...Tak masa zaliczona w połowie ....
-
DST
44.30km
-
Czas
03:50
-
VAVG
11.56km/h
-
VMAX
30.10km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano wizyta w Michałowicach u doktorki rehabilitantki.
Nowa sesja ćwiczeń nie wiadomo kiedy będzie - bo nie mają podpisanych kontraktów z NFZ czyli mam dzwonić i dowiadywać się.
2 czerwca jadę do enel medu - tam pewnie będzie "od ręki"
A wieczorem wyruszyłam na masę :) Planowałam złapać ich w połowie drogi koło Wilanowskiej - co mi się udało bez problemu - za szybko jechałam bo bałam się że się spóźnię :) . Dojechałam na skrzyżowanie patrzę a tu 10 osób jeszcze czeka na masę !
Na masie wypatrzyłam moją koleżankę (umówiłyśmy się wcześniej że będzie) i razem sobie jechałyśmy na końcu peletonu.
Stwierdziłam że nie dam rady dojechać do końca i obie skoczyłyśmy sobie do KFC przy rotundzie.
Było już bardzo późno i mimo wszystko bolała mnie noga....
Jak odpoczęłyśmy to ja postanowiłam obciachowo wrócić do domu autobusem ...
Teraz gdy już jestem w domu stwierdziłam że chyba powoli z tego wyrastam - było mnóstwo ludzi ciężko się jechało bo trzeba było dostosowywać prędkość - raz było za wolno, a raz krzyczeli z tyłu żeby szybciej jechać ...
trasę wykonałam taką
a zdjęcie zrobiłam tylko jedno.
Ledwo żyję ....idę spać.
Kategoria Wycieczka, Masa Krytyczna
Tak od niechcenia ...
-
DST
21.80km
-
Czas
02:10
-
VAVG
10.06km/h
-
VMAX
24.70km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś mi się na rower nie chciało iść.
Raz że jakoś źle się czułam (chyba przeziębiłam się po wczorajszym przemoknięciu), dwa noga jakaś sztywna, trzy pogoda taka pochmurna ...
Jedynie co mnie wyciągnęło to ta oferta z lidla ....
Pojechałam do lidla i okazało się że ogólnie jest lipa, rękawiczek na mój rozmiar nie było, ciuchy byle jakie, był też czyścik do łańcucha i nad tym się zastanawiałam ale ostatecznie stwierdziłam że mi nie potrzebny bo na działce mąż może zdjąć łańcuch i mi wyczyścić.
Wyszłam z lidla i zastanawiałam się co dalej - bo tak bez sensu 2 km zrobić i do domu.
Stwierdziłam że zobaczę gdzie prowadzi ścieżka rowerowa która jest na wiadukcie nad stacją Gołąbki.
Pojechałam i oczywiście urywa się na Połczyńskiej i albo można pojechać w stronę Sochaczewa albo w stronę Wawy.
Najpierw skręciłam w stronę Sochaczewa i stwierdziłam że potem sobie skręcę gdzieś w prawo ....ale najbliższy skręt w prawo (jakiś sensowny) był na autostradę więc zrobiłam w tył zwrot i pojechałam na Wolę.
Po drodze długo rozmyślałam o tej ofercie że w sumie taki czyścik do łańcucha by mi się przydał bo już mam pobrudzony ten łańcuch po tych deszczach i kałużach ....tak sobie myślałam że chyba jednak sobie kupię.
Robiło się już trochę późnawo i coraz zimniej skierowałam się do domu - miałam w planach nie przejeżdżać przez Dźwigową ale sama nie wiem jak to się stało że się tam znalazłam ...
Jadę sobie jadę patrzę !! Yurek mnie wyprzedza ! :D
Zatrzymaliśmy się - trochę pogadaliśmy i pojechał dalej - i tyle go widziałam, nim ja wystartowałam on już był na horyzoncie :D
Pojechałam sobie z powrotem do tego lidla i kupiłam ten czyścik ....:)
Nie zabrakło też zdjęć :)
Na wiadukcie - w oddali stacja Gołąbki.
Tu z wrażenia noga mi spadła z pedała - pewnie są tam śmieci - ale 1 wrażenie miałam takie że to trup w czarnym worku....
Nie....nie pokonałam tej kałuży - psychika jeszcze nie ta - ze zdrową nogą nawet bym się nie zastanawiała.
Tu zeszłam z roweru i po lewej stronie po trawce przeszłam na piechotę.
Ogólnie strasznie syfiasta ta droga ! rozjechałam parę ślimaków tych bez muszelki ! masakra - modliłam się tylko żeby mi żaden na plecach nie wylądował ....
Stojak w lidlu ! - Wreszcie jakiś normalny, bo wcześniej były stojaki sprężyny - beznadziejne były.
Tadam ! :D
Po tej całej wycieczce czuję się zdrowsza niż przed wycieczką.
Zatoki przewietrzone :)) , noga wyćwiczona - eh kiedy ja tak szybko będę jeździć jak kiedyś ....teraz 15 km albo i mniej jeżdżę....
Nawet na 9 biegu jeszcze nie jechałam !!
Kategoria Wycieczka
Byłam tam ...
-
DST
27.85km
-
Czas
02:40
-
VAVG
10.44km/h
-
VMAX
27.60km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyszłam na rower nie z powodu głodu cyklicznego tylko musiałam jechać na Lindleya by wziąć kopie mojego leczenia.
Jak dojechałam do centrum to się ostro rozpadało.
Stwierdziłam że zahaczę o tą palmę bo i tak jestem mokra i tak (miałam kurtkę przeciwdeszczową) ale i tak zmokłam.
O dziwo nie przejęłam się że nie mam błotników raczej ich nie założę a rowerek ma zaliczony chrzest deszczowy :)))
Pogoda mi nawet specjalnie nie przeszkadzała i nie tylko mi - straszne dużo ludzi dziś na rower się wybrało - śmiem twierdzić że więcej niż w sezonie zimowym :P
Przy palmie akurat był wypadek nie wyglądało to wcale groźnie ( 2 autka się zderzyły - policja już była ) ale widziałam i słyszałam że karetka jedzie ..... w mordę jeża co za zbieg okoliczności no nie ?!
Nie wiem czemu nie zgadza się czas trwania wycieczki.
Na liczniku mam 2h:40min ...
Kategoria Wycieczka
Kręcenie i kręcenie
-
DST
38.40km
-
Czas
03:10
-
VAVG
12.13km/h
-
VMAX
29.20km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałam więcej czasu (w końcu !! ) i stwierdziłam że czas w końcu wyruszyć w podróż przed siebie :)
Cel wycieczki był Fort radiowo - ale pogubiłam się i trafiłam gdzie indziej :))
Powiem wam że coraz lepiej mi idzie - najgorsze są zawsze pierwsze metry, potem się kolano "dostosowuje" i mogę sobie jechać i jechać :) - czuję jeszcze przy największym stopniu zgięcia mały ból - ale da się przeżyć ....
Ze startowaniem jest lepiej niż ze zatrzymywaniem ...
Zrobiłabym więcej km... ale zgłodniałam, a nie miałam zapięcia ze sobą żeby można było rower zostawić i wstąpić do jakiegoś sklepu. Bałam się też że spadnie deszcz bo jakoś tak przez długi czas było pochmurno i chyba nawet parę kropel na mnie spadło....
A po drodze widziałam takie rzeczy :))
Trochę współczuję - ale tylko trochę :D
Na wesołym miasteczku pustki ...
góra zapaszku i śmieci
Przymusowy postój
Tu trafiłam zamiast do fort Radiowo
Mały odpoczynek
Promowanie Ursusa :P - artystyczne graffiti
Po wycieczce pojechałam do domu - trochę odsapnęłam, wzięłam plecak i zapięcie i pojechałam do warzywniaka i do biedrony, dlatego km nie zgadzają się z mapką ....
Kategoria Wycieczka
Zastosowanie starej dętki ....
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie jeździłam dziś bo nie było za bardzo czasu.
W weekend na działce rozebrałam z mężem do końca mój były rower na części pierwsze.
Koła wziął sobie szwagier (szczerze nie wiem po co mu bo tylne było wykrzywione)
Hamulce v-bike (na kiedyś może się przyda)
Klamki hamulców (czyt j.w)
Manetki (czyt. j.w)
Opony (czyt. j.w)
Amortyzator poszedł do roweru mojego męża - ale niewiele mu pomógł.
W sumie ze starego roweru do nowego przełożyłam dzwonek, oczywiście lampki, i koszyk na bidon, wykorzystałam też jedną dętkę z wentylem rowerowym (bo Cube ma samochodowe)
kawałek dętki poszło na ochronę ramy przed łańcuchem
a drugi kawałek na łańcuch do zapięcia roweru żeby mi ramy nie porysował :P ( oryginalny materiał się dawno starł)
Kategoria Perypetie życiowe
Trening czyni mistrza
-
DST
16.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
12.00km/h
-
VMAX
19.80km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś rano myślałam że nie pojadę rowerem na rehabilitację - smutno mi było bo kolano mnie bolało.
Pomyślałam jednak że ruszę ten rower (tak bardzo go chciałam, a teraz by stał i kurzył się) a w aucie pewnie ugotowałabym się i w ogóle byłabym z tego powodu jeszcze bardziej zła i smutna.
Pojechałam i o dziwo jechało mi się jeszcze lepiej niż wczoraj i przedwczoraj - noga mi się rozruszała i było ok.
Praktycznie całą już trasę pokonałam na ulicy.
Po rehabilitacji przyjechałam do domu.
Odsapnęłam trochę założyłam gatki z pieluchą zostawiłam ciężki plecak z 3 kg łańcuchem i pojechałam zwiedzić kawałek ursusa.
Tu jest ta mapka z tej wycieczki :))
Km z licznika są liczone razem z trasą na rehabilitację.
Myślę że mogłabym dalej pojechać ale nie wzięłam nic do picia i myślałam że ta wycieczka trochę więcej czasu mi zajmie.
Wyprzedziłam nawet taką jedną babcię :)))
Górkę na wiadukcie który jest nad torami z wiatrem w twarz pokonałam bez zmęczenia ...
Już coraz mniej się boję - tylko żeby było trochę chłodniej.
Mam już typowo rowerową opaleniznę :))))) czerwone ręce i białe dłonie :)))
Jutro jadę na działkę - nie biorę rowerka bo syn jeszcze nie ma roweru i boję się że było by mu przykro.
Dziś przychodzi klient z allegro po jego stary rower a w przyszłym tyg może uda się kupić rowerek i będziemy już mogli razem śmigać :))
Myślałam żeby zmienić opony z tych traktorów na slicki ze Silvera ale kurcze są przetarte z boku po wypadku w jednym miejscu , niby można na nich jeździć (tak mąż powiedział) ale się jeszcze zastanawiam ....
Kategoria Wycieczka
Pomocny wiaterek
-
DST
15.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
9.00km/h
-
VMAX
18.40km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś nie wypuszczałam się tak daleko - noga musi odsapnąć po wczorajszej wycieczce.
Przed rehabilitacją odprowadziłam Arka z rowerem do szkoły a z pod szkoły skoczyłam do sklepu najpierw Biedrona - kupiłam colę
a potem alma (ale jeszcze zamknięta była) i wróciłam do domu.
A potem wyruszyłam znów na rehabilitację (trasa jest liczona od tego momentu) po rehabilitacji zrobiłam jeszcze parę kółek w pobliżu domu i tak ubiło mi się 15 km.
Dziś znów jechałam ulicą na większych odcinkach niż wczoraj,
Po chodniku jest cholernie nie wygodnie (babcie, dzieci, psy, mamusie z wózkami) masakra ....
Traska podobna jest do wczorajszej za BP gruntową drogą, potem przez tory itd itd :))))
Wracając do tytułu wiatr dziś mi bardzo pomógł - zapewnił klimatyzację i popychał w niektórych miejscach do przodu.
Z tą datą startu chyba się coś nie zgadza tak jak u Jolipm wyszłam przed 11.00
A teraz kilka ciekawych fotek
Wysokiej klasy rower - ale zapięcie już nie ;/ Ostatnio widziałam Cube zapięte linką za 20 zł ;/
Park Achera
Rybak w tym samym parku - złapał właśnie rybkę i ją wypuścił
Taka pseudo "samojebka"
Kategoria Wycieczka














