Do pracy i z pracy 56/2019
-
DST
27.80km
-
Czas
01:40
-
VAVG
16.68km/h
-
VMAX
33.95km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnio śpię o godzinę dłużej, ale i tak dziś ledwo wstałam.
W przyszłym tyg szykują mi się nadgodziny, nawet grozi nam sobota ....;((
Dziś po drodze, bażantów naliczyłam 2 szt :) i jednego psa co mnie pogonił.
Właściciele takich wolno biegających psów powinni być surowo finansowo karani.
Kurna, bo gdyby to był jakiś dzieciak, to nie wiem czy dałby radę uciec ....`
Dziś dzwon na S8 Korek był na oko 8 km ...
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 55/2019
-
DST
26.85km
-
Czas
01:35
-
VAVG
16.96km/h
-
VMAX
36.38km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś lepiej jechało mi się z pracy, niż do pracy - miałam wiatr w plecy :)
A w pracy miałam dziś fajny telefon z Jeleniej Góry !! :P
Karyna z ul Mickiewicza (numeru nie zdradzę) napisała piękne opowiadanie na cała kartkę A4, jak jej wyświetlacz pękł, bo Sebix ją lekko uderzył w plecy - w żartach oczywiście.
Trzymała ten telefon akurat w małym plecaczku i przede wszystkim w oryginalnym etui, więc nic nie powinno się stać, bardzo prosiła o naprawę na gwarancji, no bo to nie jej wina że Sebek ją szturchnął .... niezła patologia, bo wyświetlacz miał sporą pajęczynkę.
Lubię takie opowiadania, jak ludzie opisują cały swój dzień, od rana do wieczora by na samym końcu napisać jaką telefon ma usterkę.
Już się nauczyłam, żeby takie opowiadania czytać od końca ...
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 54/2019
-
DST
27.10km
-
Czas
01:40
-
VAVG
16.26km/h
-
VMAX
33.64km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś bym zaspała, budzik dzwonił a ja go nie słyszałam, kot się zlitował i delikatnie po buzi pacnął mnie kilka razy.
Gdyby nie on - to pewnie bym się nie obudziła.
Jadąc do pracy postanowiłam że po drodze policzę ile bażantów mijałam.
Wyszło 11 , była też jedna sarenka i 2 łabędzie jak frunęły nad S8 na tle wschodu - ładny to był widoczek.
Jak wracałam to bażantów było 6.
Tak więc, u mnie te ptaki mają się całkiem dobrze.
Zrobiłam dwie fotki dla przykładu, żeby nie było że kit wciskam :P, a pogodynki nie udało mi się z bażantem zrobić, od razu zwiewał w krzaki.
Rano 3 st.
Bażant nr 1
Bażant drugi i trzeci :)
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 53/2019
-
DST
26.80km
-
Czas
01:35
-
VAVG
16.93km/h
-
VMAX
33.85km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z rana cieplej tylko 4 stopnie na plusie ;) Od razu człowiekowi lepiej z rana :D
Jak jechałam do pracy, to na łące widziałam fajne zebranie zwierzaków, spotkały się :
Bażant,
kuropatwa
zając
Ciekawe kolesiostwo :) Jak mnie zauważyli to zając ulotnił się pierwszy, za nim kuropatwa, a bażant się nie ruszył - może mnie już zna ? - bo codziennie widuję z rana bażanty, a po pracy w sumie co drugi dzień :P
Co do wiatru rano słabiutki, a po pracy zmienił kierunek, wiało z zachodu, więc miałam lżejszy powrót niż ostatnio.
Ktoś się wkurzył .... i trochę tych kutasków na murze powstało....
Ciekawe co będzie dalej .... w sumie graffiti lubię, ale tu malowali zwykli amatorzy ...nic pięknego nie było, poza jakimiś napisami w stylu "Młody Raszyn"
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 52/2019
-
DST
28.95km
-
Czas
01:45
-
VAVG
16.54km/h
-
VMAX
33.95km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano tylko 2 st, a moje kumpele które mieszkają dalej tzn w stronach południowych miały nawet na minusie !!
Ale trochę się pocieszyłam tym, że w zeszłych latach (sprawdziłam w archiwum) też w okolicach maja było zimnawo.
Czyli to normalka. Prawdziwe upały przyjdą pewnie za jakieś 2-3 tyg ;))
Nie wiem tylko czy taki bezsensowny wiatr wiał - bo nie zanotowałam tego .... ;/
Dziś służbówka z rana, ze wschodem słońca.
Kategoria Praca
Wyletniłam się
-
DST
85.15km
-
Czas
03:40
-
VAVG
23.22km/h
-
VMAX
42.26km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 955kcal
-
Podjazdy
145m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wiaterek z północy na południe i to nawet dość solidny, mimo to, wybrałam dziś z mojego repertuaru, wycieczkę do Gassów.
Wiedziałam, że będzie ciężko z powrotem, ale co tam ....przynajmniej kondycję sobie poprawiłam :P
Ubrałam się tak jak wczoraj spodenki na 3/4, koszulka i bluza i było mi z lekka zimnawo, ale nie aż tak, żeby wrócić do domu po kolejną warstwę.
Inni rowerzyści, jakich mijałam mieli kominiarki, czapy, kurtki zimowe ..... trochę czułam się nie teges, i zastanawiałam się, czy wszystko ze mną ok - jak się tak wyletniłam.
Mam nadzieję, że chora nie będę....
Rzepak z okolic Gassów © Katana1978
Jeziorka wpływa do Wisły © Katana1978
Kategoria Wycieczka
Zaczynam się chyba przyzwyczajać ....
-
DST
117.20km
-
Czas
04:40
-
VAVG
25.11km/h
-
VMAX
40.30km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 1400kcal
-
Podjazdy
122m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
1 km jest z rana, bo pojechałam po chlebek i do biedry.
Po śniadanku, praktycznie przed południem, luknęłam sobie jaki jest kierunek wiatru, wiało z zachodu na wschód.
Trochę lipa - bo na wschodzie w sumie kiepskie trasy na setkę.
Wymyśliłam zatem, że zrobię sobie setunię Hipka. Ona jest tak kręta, że da się w sumie odpocząć od wiatru, na jakiś tam odcinkach.
Niby było całkiem fajnie, ale i tak wiatr dał mi popalić - ale nie, aż tak jak myślałam - może własnie zaczynam się do tego skurczybyka przyzwyczajać - bo ja już nie pamiętam kiedy miałam wiatr w plecy ....
Powrót miał być własnie w skowronkach - ale wiatr zmienił sobie kierunek na północny
więc wracając przez zachodnie wiochy miałam boczny wiatr....ale i tu jakiejś tragedii w sumie nie było ....
Powiem wam, że bywało gorzej.
Rzepak :))))) © Katana1978
Co spawacz miał na myśli ??? © Katana1978
Domek Chopina © Katana1978
A tu - kto zgadnie przed czyim domkiem stoję ? © Katana1978
Fota z 2009 r
Kategoria >100, Wycieczka
Droga do Rypina do poprawki
-
DST
184.00km
-
Czas
08:25
-
VAVG
21.86km/h
-
VMAX
35.82km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Kalorie 1898kcal
-
Podjazdy
416m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mąż majówkę zaczął dużo wcześniej niż ja. Ja niestety musiałam jeszcze w poniedziałek i we wtorek pojawić się w pracy.
Czwartek też był mile widziany - ale powiedziałam "3 słowa do ojca prowadzącego" i wzięłam urlopik na żądanie :P
Plan był taki, że jak przyjdę z pracy zrobię porządek, przyszykuję rower i prowiant i pójdę spać.
Szykowała mi się nocna jazda na działkę, a że zapas snu miałam mizerny bo byłam w pracy (spałam coś koło 3 godz) wiec było niebezpieczeństwo, że będzie kryzys.
Udało mi się usnąć, ale nie na tak długo jak chciałam.
Tak czy siak z domu wyruszyłam coś po 21.00 z hakiem. Do północy jechało mi się całkiem fajnie, ale potem zaczęło się robić coraz zimniej i już takiego komfortu nie miałam. Tragedii nie było, bo miałam dobrze dobrane ciuchy, ale prędkość mi zmalała, bo wiatr niby słabiutki i nie spowalniał mnie jakoś strasznie, to mimo wszystko oziębiał na tylko skutecznie że powera do jazdy nie było.
Jak minęłam połowę trasy, to zdałam sobie sprawę, że na działce będę sporo za wcześnie, a nie chciałam mojej mamy budzić o świcie, zwolnić za bardzo tez nie mogłam, bo od razu zimno mi się robiło.
Robiłam więc postoje na stacjach benzynowych.
Co do tematu.
Miałam wgraną trasę z zeszłego roku, trochę pojechałam inaczej z własnej woli, ale potem jak już byłam na terenach mniej znanych jechałam jak mi pokazywała. I w pewnym momencie zauważyłam że ilość kilometrów zaczyna mi przybywać zamiast ubywać, co z lekka wprowadziło mnie w lekkie osłupienie i wkurzenie.
Nie wiedziałam co się stało, więc trasę wyłączyłam i włączyłam zwykłą nawigację i tak sobie dojechałam na działkę.
Trasa ewidentnie do skorygowania, bo asfalt tak beznadziejny jak cała pogoda szczególnie temperatura na majówce.
Wschód słońca nad jeziorem Szczutowskim © Katana1978
Żurawie - boćki to przeżytek :) © Katana1978
Zjazd z "Karkonoskiej" :P , prędkości rozwinąć nie mogłam, bo na dole teren zamieszkały © Katana1978
Jak widać w tle płasko nie było :PPP
Lulu pod gołym niebem - po śniadanku ;))
Takie jeziorko mam 300 m od działki :)
Nie pamiętam ile jest schodków, ale dają popalić :)...
Kategoria >100, Wycieczka
Na żółto...
-
DST
56.45km
-
Czas
02:25
-
VAVG
23.36km/h
-
VMAX
36.10km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Kalorie 1359kcal
-
Podjazdy
97m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś szarówka, taka jak na jesieni, a na dodatek prognozy jasno dawały do zrozumienia, że na rower nie ma co wychodzić, bo miało padać ;(
Zresztą po wczorajszej słabej jeździe, wcale nie miałam ochoty dziś kręcić
Siedziałam sobie sama w domku i zajmowałam się rozwojem osobistym :P + od czasu do czasu zaglądałam kto i ile km dziś łyknął.
Dzień mijał, a ja czekałam na ten zapowiadany deszcz, jak na potwierdzenie, że jednak dobrze zrobiłam że na rower dziś nie wyszłam.
I chyba bym tak czekała i czekała :P.
Dopiero jak zobaczyłam wpis Joli, to w końcu wyrwałam się z tego letargu, był mocny impuls by na rower jednak iść.
Została tylko kwestia aury pogodowej - mam tak, że jak na dworze jest jak dziś, to energii na kręcenie nie mam żadnej ;(
Chciałam słonecznej pogody, a nie zachmurzonego nieba. Więc co zrobiłam, żeby oszukać moją podświadomość ?
Założyłam żółte szkiełka do okularów - to jest niesamowite, jak takie żółte szkiełka dają mi kopa.
Pogoda w takich szkiełkach jest mega słoneczna :))) i od razu morale rosną i chce się kręcić :))
Trzeba jednak uważać - w zeszłym roku, albo dwa lata temu, w takich szkiełkach wjechałam w sam środek burzy :P - bo nie widziałam aż tak czarnych chmur ;P
Deszcz mnie nie złapał - może z dwie krople na krzyż na mnie spadły i to wszystko.
Zagadka dla mądralińskich - kto z kim tu wojuje © Katana1978
Mokre Łąki w Truskawiu © Katana1978
Kategoria Wycieczka
Tłusta sobota
-
DST
77.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
20.53km/h
-
VMAX
39.70km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Kalorie 812kcal
-
Podjazdy
91m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałam sobie pojechać gdzieś dalej, ale oczywiście powstały takie przeszkody że nie pojechałam.
Najpierw po 5-6 km zaświtała mi myśl, że nie wzięłam portfela, co okazało się niestety prawdą.
Musiałam wrócić do domu ;( Niby mam usługę płacenia telefonem, ale nie wszędzie to udostępniają,
a w portfelu mam też dokumenty, które są potrzebne do tego, by policja mogłaby mnie bez problemu zidentyfikować, jak gdzieś na trasie zostanie ze mnie miazga.
Drugi start spowodował, że spory zapał mi minął, a na dodatek jakoś pogoda szybko się zepsuła.
Słońce zaszło, pojawiły się chmury i mega wiatr
Ledwo dojechałam do Leszna :( tzn do tego mojego półmetka, potem zrobiłam wycof, i żeby mi nie było smutno wpadłam na pomysł by podjechać na Wolę do cukierni Zagoździńskich.
Kolejka była mała, tak ok 20 osób przede mną :)) pączusie kupiłam sobie dwa :)) na już, i 15 do domu :P
No i z tymi pączkami szybko już mi się nie wracało ....ale co tam.....:P
Pracownia Cukiernicza - czarno - biało, tak dla efektu :P © Katana1978
Pączunie :P © Katana1978
Alejka drzew - już zielona :))
Kategoria Wycieczka