Lipiec, 2019
Dystans całkowity: | 748.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 40:35 |
Średnia prędkość: | 18.44 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.80 km/h |
Suma podjazdów: | 1842 m |
Suma kalorii: | 7530 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 37.43 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
Do pracy i z pracy 80/2019
-
DST
25.45km
-
Czas
01:10
-
VAVG
21.81km/h
-
VMAX
37.10km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś do pracy pierwszy raz pojechałam szosą !!
Trochę mi się przysnęło, ale nie aż tak żeby jechać już autem.
Trochę dziwnie tak w cywilu i z plecakiem :)
Nie wiem czy jeszcze to powtórzę. Źle nie było, wyszło nawet na plus bo szybciej byłam w domu ;)
Rano jechałam przez Krakowską, a wracałam przez Wolicę.
Dziś służbówka, taka :)
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 79/2019
-
DST
23.40km
-
Czas
01:20
-
VAVG
17.55km/h
-
VMAX
36.45km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie lubię poniedziałków, szczególnie gdy weekend wydawał mi się zbyt krótki.
Do pracy pojechałam sobie przez Krakowską, powrót również przez Krakowską.
Rano było chłodno, ale nie tak zimno jak w piątek :)
Wiecie, że mi znów siadła mi bateria w sigmie - kurna !nie wiem ile ona trzymała, ale jakoś w kwietniu ją wymieniałam.
Licznik ma rok i 3 miesiące i wsuwać będzie już 3 baterię !!
Służbowa fota.
Kategoria Praca
Miał być las kabacki
-
DST
55.45km
-
Czas
03:35
-
VAVG
15.47km/h
-
VMAX
35.67km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 463kcal
-
Podjazdy
169m
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa tyg temu, umówiłam się z Agnieszką K, że następna nasza wycieczka będzie gdzieś indziej, np do lasu Kabackiego.
Jednak dziś, jak się obudziłam, to ledwo żyłam :(. Bolała mnie głowa i w ogóle zastanawiałam się czy jechać na tę randkę.
Okazało się, że Aga też dziś skacowana, bo wczoraj miała ciężką podróż autem i dziś też kiepsko się czuje.
Stanęło na tym że darujemy sobie las Kabacki i Powsin, ale pojedziemy sobie do Młocin na tradycyjne już śniadanko do McDonalda + kółko w lesie - dziś zrobiłyśmy dwa kółka, bo po drodze jednak lepiej się poczułyśmy :)
Wycieczka, fajna słońce jeszcze nie przypalało, wiatru zero, ale oczywiście jak już wracałam to wiaterek się pojawił.
Przyjechałam do domu i znów mnie głowa rozbolała, ale tak, że myślałam że mi pęknie :(((
Padłam na łóżko i zasnęłam, potem zjadłam obiadek i jest lepiej :)
Chwilowe niedogodności .... © Katana1978
A to ciekawe.... Moim zdaniem drzewa byłby lepsze. © Katana1978
Jak działa chodnik co zjada smog © Katana1978
wg mnie to jakaś ściema...
Ja i Aga © Katana1978
A tu nagrałam mural w całości który jest w tunelu, przy rondzie Zesłańców Syberyjskich. Wcześniej jak jeździłam jeszcze go malowali,
no i teraz dopiero jak tu jestem i mural jest skończony, to stwierdziłam, że nagram go w całości, bo fotki nie da się zrobić.
Mural przedstawia historię Warszawy.
i tyle :)
Kategoria W towarzystwie, Wycieczka
Miało padać
-
DST
110.35km
-
Czas
04:40
-
VAVG
23.65km/h
-
VMAX
37.97km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 1233kcal
-
Podjazdy
118m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało dziś koło 11.00 -12.00 padać, więc wzięłam sobie zaaplikowałam deszczówkę do podsiodłówki i pojechałam sobie na zachód.
Wykorzystałam już któryś raz z kolei trasę Hipka. Po drodze mam tam dwie atrakcje - Domek Chopina i lemoniadę w Kampinosie :))
Choć ta lemoniada, to otwarta jest chyba tylko w lato.
Wiaterek w stronę zachodu jakby go nie było, ale już powrót robił się ciekawy, wiatr niby boczny ale z tendencjami
do wiana prosto w twarz. Dawno już tak nie gwizdało, wszystko słyszałam mimo że miałam słuchawki na uszach.... masakra.
Jak dojechałam do mojego "Półmetka" to po prawej stronie zobaczyłam ogromne chmury deszczowe które szły w stronę Ursusa. Pięknie było, bo nie miałam już sił szybciej jechać, przez ten uparty wiatr.
Dojechałam do domu o suchym kole, siedzę w domu już 3 godziny, ale i tak deszcz jeszcze nie spadł :D
Frezowanie nawierzchni tuż koło Rokitna. O dziwo na tych obecnych oponach, na takiej nawierzchni, jeździ się o wiele lepiej niż na poprzednich. © Katana1978
Konie.... © Katana1978
A na drodze za zakrętem .... © Katana1978
Jak już tu jestem, to po raz kolejny zrobię tu fotę mojej Białej © Katana1978
Tak było ... © Katana1978
Lemoniada w Kampinosie :) - uwielbiam :) © Katana1978
Upału nie było, ale i tak się jakiś rowerzysta pod fontanną chłodził © Katana1978
Kategoria >100, Wycieczka
Do pracy i z pracy 78/2019
-
DST
25.90km
-
Czas
01:30
-
VAVG
17.27km/h
-
VMAX
35.85km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś już do pracy na rowerze.
Ludzie zaczęli się martwić o mnie, baaa nawet się wprost pytali czy ze mną wszystko w porządku.
Bo jak to ...na karkonoską wjechałam, a do pracy nie daję rady przyjechać :PPPP
Więc żeby uspokoić skołatane nerwy moich realnych fanów, postanowiłam podjechać rowerem.
Rano tylko 10 st, kurła, ja to nie wiem w lipcu to prawie przymrozek !!, po pracy tyci cieplej + wiatr....słabo się jechało :(
Dziś służbówka taka :D
Kategoria Praca
Leszno
-
DST
53.50km
-
Czas
02:15
-
VAVG
23.78km/h
-
VMAX
35.38km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Kalorie 623kcal
-
Podjazdy
43m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Była dość długa przerwa po tej całej Karkonoskiej, raz że pogoda kiepska, dwa nie chciało mi się wcześniej wstawać, trzy zakwasy jednak dały mi znać 2 dni po wjeździe.
Bolały mnie mięśnie pod łopatkami i łydki :P
Dziś jak wsiadłam na rower tak się jakoś dziwnie czułam, że myślałam że spadnę ;)
Dawno też nie jeździłam na Białej - więc pewnie też i z tego powodu miałam zachwiania równowagi :)
No ale udało mi się w miarę szybko odzyskać sprawność, która mi pozwoliła pojechać dalej, czyli do Leszna.
Oj dawno mnie nie było na zachodnich wiochach. Rzepak już zniknął :(, pojawiła się kukurydza, marchewa i cebula )
Pusta droga © Katana1978
Półmetek © Katana1978
Kategoria Wycieczka
Epicka setunia
-
DST
100.15km
-
Czas
07:30
-
VAVG
13.35km/h
-
VMAX
50.80km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 2139kcal
-
Podjazdy
1372m
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
To moja setna setka na BS, więc musiała być naprawdę wyjątkowa :)
Raz że zrobiłam ją (realnie), aż w 3 dni :D :D - zaczęła się w piątek ok 23.00, a skończyła ok 7 rano w niedzielę :D, XD
Cel wycieczki też nie byle jaki - sam szczyt przełęczy Karkonoskiej :))
I Jak wiadomo umówiłam się tam na ustawkę z Morsem :). Postacią znaną nie wiem czy uwielbianą :D :D, ale kontrowersyjną z BS
Jak też wiadomo Mors miał "swój regulamin" wjazdu na Karkonoską i jak jakiś punkt będzie olany, to Karkonoska będzie według niego niezaliczona.
Miało być bez zatrzymywanki na foty i bez odpoczynku.
Mój regulamin miał tylko jeden punkt - jeśli przejdę choć trochę z buta, to podjazd będzie w moim odczuciu niezaliczony :)
Postoje na foty dopuszczałam :P, a postoje na odpoczynek to były już ostateczne - choć nie chciałam ich robić :)
Pierwszy punkcik Morsa legł w gruzach już przy tramwaju na fotę :P
Potem w sumie fotki sobie już darowałam, bo wolałam skupić się na jeździe i na regulacji swoich rezerw energii :)
Bo takie wchodzenie, schodzenie, zatrzymywanie, ruszanie - to jednak męczące jest.
Nawet widoczki oglądałam sporadycznie.
Zostawiłam to na zjazd, bo w sumie tak wielkiej prędkości ze strachu nie osiągnęłam i po nieznanym i kiepskiej jakości terenie, wolałam odpuścić, po co mi gleba, ewentualnie uszkodzenie sprzętu.
Mało tego punkcik o zakazie postoju został naruszony przez samego Morsa, bo Mors podczas podjazdu robił nielegalne postoje na filmowanie mnie :P , a przy tym też nielegalne odpoczywał - tak więc ja mu tej Karkonoskiej też nie zaliczam ;P.
Nie ma opcji.
Ja pierwszy raz poległam z punktem bez odpoczynku, na tym ostrym skręcie, (jakieś 3 km od mety) tu poległam przez moją nieznajomość terenu.
Aż takiego skoku w nachyleniu się nie spodziewałam, i droga nagle się też nieco zwęziła, o mało bym nie wypadła z trasy.
Oczywiście Mors ma inną wersję, więc żeby to rozstrzygnąć to trzeba iść chyba z tym do sądu :D
Tak ...tak widziałam podjazd na YouTube - ale mimo wszystko jednak to nie to samo....z tego stromego miejsca nie umiałam tez ruszyć. Niestety doświadczenia w górach nie mam żadnego, więc było jak było.
Mors się pośmiał - ja w sumie też :D, pokazał mi jak ruszyć i ruszyliśmy ...potem było chyba 10% nachylenia - tu to było lajcik - taki odpoczynek po tym co było, a potem przed samym szczytem to się rozpętało piekło.
Dostałam wybór albo umrzeć, albo zejść i przejść ten kawałek - wybrałam te drugie.
Wg filmiku Morsa zrobiłam 19 kroków, a potem wsiadłam na rower i podjechałam na szczyt...
Radość Morsa nie miała końca - ale nie zabiło mnie to, może dlatego, że umiem przegrywać, i mam dystans do siebie, no i świat się nie skończył, w życiu są zwycięstwa i porażki, i do całego tego podjazdu podeszłam na lekko, w sensie że naprawdę może być różnie, bo po górach nie jeżdżę i miałam tę świadomość, że z praktycznie zerowym doświadczeniem rzucam się na naprawdę wymagającą górę, no i w sumie Mors miał tu we wszystkim przewagę - ale i tak ma wg mnie, ze mną Karkonoską ma niezaliczoną :P
również za brak zjazdu :P
Po tej całej atrakcji, Mors na piechtę powędrował na dół, a ja sobie zostałam, porobiłam focie, zajechałam do Czech.
Umówiliśmy się na dole przy figurce Morsa i foczki.
Zajeżdżam tam, a Morsa tam nie ma, okazało się że Mors siedzi na stacji i pompuje kółko bo flaczka na kółku miał :D
tam też zrobiliśmy postój na jedzenie, i gadanie.
Następnie z tego co pamiętam (bo już mi się pomieszało) pojechaliśmy pod zamek Chojnicki, potem do Szklarskiej, potem znów postój na lody, potem była starówka i dworzec PKP, bo już mi się jeździć nie chciało :P
Dziś w Warszawie jak wyszłam z pociągu, to dokręciłam do pełnej setuni i to w deszczu.
Podsumowując mimo tej "tragedii" na Karkonoskiej nie odczułam tego boleśnie, widoczki podczas zjazdu i na szczycie oraz ogólnie jak jeździłam z Morsem wybieliły mi tą porażkę :). Góry są piękne - ale fakt faktem, trzeba jechać tam z pokorą.
Relacji Morsa nie czytajcie :PPP, jak mu zapowiedziałam ja czytać nie będę, bo on ma tam swoje teorie (błędne w moim odczuciu) nt mojego podjazdu.
Więc ja sobie odpuszczę i nie przeczytam :P
No i mogę jeszcze napisać, że góry Świętokrzyskie są równie piękne jak te Karkonoskie :P
Czas na foty - bo to jest o wiele ciekawsze niż sama Karkonoska.
Cubek jako góral - gotowy na jazdę po górach :) © Katana1978
Pierwsze chwile z Morsem © Katana1978
Słynny już na blogu Morsa, tramwaj © Katana1978
Bardzo podobają mi się te ścienne skały © Katana1978
Na szczycie Karkonoskiej © Katana1978
Po lewej stronie jest schronisko Odrodzenie ;)
Oboje po porażce :D :P , Mors za postoje na filmowanie, a ja za piechtę i za postoje :D © Katana1978
Obowiązkowa fota © Katana1978
Piękny widoczek nr 1 © Katana1978
Piękny widoczek nr 2 © Katana1978
Piękny widoczek nr 3 © Katana1978
Taka tam samojebka © Katana1978
Czeskie hulajnogi © Katana1978
Piękny widoczek nr 4 © Katana1978
Strona Czeska © Katana1978
w Czechach, byłam symbolicznie © Katana1978
Piękny widoczek nr 5 © Katana1978
Zjazd z Karkonoskiej © Katana1978
Koniki © Katana1978
Las na przełęczy © Katana1978
Obowiązkowa fota © Katana1978
znów samojebka © Katana1978
Serpentyna © Katana1978
Wszędzie pod górę © Katana1978
Dziura w skale - rewelacja © Katana1978
Widoczek na zamek Chojnik © Katana1978
Mamut i jacyś Śmierciożercy z Harrego Pottera © Katana1978
Brzozowy domek © Katana1978
Czerwony kapturek - wersja męska :D © Katana1978
Centrum Jeleniej © Katana1978
Upamiętnienie Przeglądu Teatrów Ulicznych odbywającego się w Jeleniej Górze od 1983 roku
Mural w Jeleniej © Katana1978
Kontrola czasu © Katana1978
Jelenia Góra pamięta o Trollach © Katana1978
Jadę do domu - ostatnia fota Morsa i przy okazji dworca © Katana1978
Setunia, w deszczu, po dwóch nocach w pociągu :D © Katana1978
Koma a nawet kielicha na Stravie nie ma :( olać to !!
Trasa rejestrowana jest tylko w Jeleniej Górze, dojazd do dworca + dokręcanie do setki nie było rejestrowane
Kategoria >100, Wycieczka, W towarzystwie
Do pracy i z pracy 77/2019
-
DST
25.80km
-
Czas
01:30
-
VAVG
17.20km/h
-
VMAX
34.65km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj miałam kryzys i nie chciało mi się wstawać rano, jeszcze jak za oknem zobaczyłam 11 st, to już w ogóle stwierdziłam, że idę dalej spać, a do pracy pojadę autem.
W aucie włączyłam sobie nawet ogrzewanie....kurna początek wakacji, a afrykańskie upały pooooszłyyy :((
Dziś za oknem niewiele lepiej bo 12 st, ale już sobie darowałam jazdę autem, szczególnie że rezerwa się zapaliła i trzeba zatankować.;>
Zabrałam ze sobą polar i tak pojechałam.
Jechałam przez Krakowską w jedną i w drugą stronę. Jest szybciej i krócej. :)
Służbówka dziś taka :)
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 76/2019
-
DST
23.95km
-
Czas
01:20
-
VAVG
17.96km/h
-
VMAX
39.26km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano nawet zmarzłam - było ledwo 14 st., po pracy cieplej, ale wiatr dawał popalić.
Dobrze, że był boczny, a nie prosto w twarz !
Takie słupki z cementem w kubeczkach w Opacz małej mijam codziennie ;)
Dziś zrobiłam mały "trening" na wiaduktach i przełączyłam sobie bieg na najniższą zębatkę z przodu :PP - byłam ciekawa czy działa :))). Uff działa :)) :D :D
Kategoria Praca
Do pracy i z pracy 75/2019
-
DST
25.50km
-
Czas
01:25
-
VAVG
18.00km/h
-
VMAX
35.91km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiepsko mi się dziś spało, jechało i pracowało.
Ale dobry humor mam, a to najważniejsze :P . Nie zepsuł mi go nawet koleś na hulajnodze na którego bym wjechała...eh
Ci na hulajnogach elektrycznych, powinni mieć dodatkowe egzaminy z kodeksu drogowego.
Dziś znów na 5.30 do pracy, żeby wyjść o 15.30, a nie o 16,00
Kategoria Praca