Maj, 2019
Dystans całkowity: | 1325.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 72:10 |
Średnia prędkość: | 18.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.75 km/h |
Suma podjazdów: | 1946 m |
Suma kalorii: | 13324 kcal |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 55.21 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
Do pracy i z pracy 52/2019
-
DST
28.95km
-
Czas
01:45
-
VAVG
16.54km/h
-
VMAX
33.95km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 138kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano tylko 2 st, a moje kumpele które mieszkają dalej tzn w stronach południowych miały nawet na minusie !!
Ale trochę się pocieszyłam tym, że w zeszłych latach (sprawdziłam w archiwum) też w okolicach maja było zimnawo.
Czyli to normalka. Prawdziwe upały przyjdą pewnie za jakieś 2-3 tyg ;))
Nie wiem tylko czy taki bezsensowny wiatr wiał - bo nie zanotowałam tego .... ;/
Dziś służbówka z rana, ze wschodem słońca.
Kategoria Praca
Wyletniłam się
-
DST
85.15km
-
Czas
03:40
-
VAVG
23.22km/h
-
VMAX
42.26km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Kalorie 955kcal
-
Podjazdy
145m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wiaterek z północy na południe i to nawet dość solidny, mimo to, wybrałam dziś z mojego repertuaru, wycieczkę do Gassów.
Wiedziałam, że będzie ciężko z powrotem, ale co tam ....przynajmniej kondycję sobie poprawiłam :P
Ubrałam się tak jak wczoraj spodenki na 3/4, koszulka i bluza i było mi z lekka zimnawo, ale nie aż tak, żeby wrócić do domu po kolejną warstwę.
Inni rowerzyści, jakich mijałam mieli kominiarki, czapy, kurtki zimowe ..... trochę czułam się nie teges, i zastanawiałam się, czy wszystko ze mną ok - jak się tak wyletniłam.
Mam nadzieję, że chora nie będę....
Rzepak z okolic Gassów © Katana1978
Jeziorka wpływa do Wisły © Katana1978
Kategoria Wycieczka
Zaczynam się chyba przyzwyczajać ....
-
DST
117.20km
-
Czas
04:40
-
VAVG
25.11km/h
-
VMAX
40.30km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 1400kcal
-
Podjazdy
122m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
1 km jest z rana, bo pojechałam po chlebek i do biedry.
Po śniadanku, praktycznie przed południem, luknęłam sobie jaki jest kierunek wiatru, wiało z zachodu na wschód.
Trochę lipa - bo na wschodzie w sumie kiepskie trasy na setkę.
Wymyśliłam zatem, że zrobię sobie setunię Hipka. Ona jest tak kręta, że da się w sumie odpocząć od wiatru, na jakiś tam odcinkach.
Niby było całkiem fajnie, ale i tak wiatr dał mi popalić - ale nie, aż tak jak myślałam - może własnie zaczynam się do tego skurczybyka przyzwyczajać - bo ja już nie pamiętam kiedy miałam wiatr w plecy ....
Powrót miał być własnie w skowronkach - ale wiatr zmienił sobie kierunek na północny
więc wracając przez zachodnie wiochy miałam boczny wiatr....ale i tu jakiejś tragedii w sumie nie było ....
Powiem wam, że bywało gorzej.
Rzepak :))))) © Katana1978
Co spawacz miał na myśli ??? © Katana1978
Domek Chopina © Katana1978
A tu - kto zgadnie przed czyim domkiem stoję ? © Katana1978
Fota z 2009 r
Kategoria >100, Wycieczka
Droga do Rypina do poprawki
-
DST
184.00km
-
Czas
08:25
-
VAVG
21.86km/h
-
VMAX
35.82km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Kalorie 1898kcal
-
Podjazdy
416m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mąż majówkę zaczął dużo wcześniej niż ja. Ja niestety musiałam jeszcze w poniedziałek i we wtorek pojawić się w pracy.
Czwartek też był mile widziany - ale powiedziałam "3 słowa do ojca prowadzącego" i wzięłam urlopik na żądanie :P
Plan był taki, że jak przyjdę z pracy zrobię porządek, przyszykuję rower i prowiant i pójdę spać.
Szykowała mi się nocna jazda na działkę, a że zapas snu miałam mizerny bo byłam w pracy (spałam coś koło 3 godz) wiec było niebezpieczeństwo, że będzie kryzys.
Udało mi się usnąć, ale nie na tak długo jak chciałam.
Tak czy siak z domu wyruszyłam coś po 21.00 z hakiem. Do północy jechało mi się całkiem fajnie, ale potem zaczęło się robić coraz zimniej i już takiego komfortu nie miałam. Tragedii nie było, bo miałam dobrze dobrane ciuchy, ale prędkość mi zmalała, bo wiatr niby słabiutki i nie spowalniał mnie jakoś strasznie, to mimo wszystko oziębiał na tylko skutecznie że powera do jazdy nie było.
Jak minęłam połowę trasy, to zdałam sobie sprawę, że na działce będę sporo za wcześnie, a nie chciałam mojej mamy budzić o świcie, zwolnić za bardzo tez nie mogłam, bo od razu zimno mi się robiło.
Robiłam więc postoje na stacjach benzynowych.
Co do tematu.
Miałam wgraną trasę z zeszłego roku, trochę pojechałam inaczej z własnej woli, ale potem jak już byłam na terenach mniej znanych jechałam jak mi pokazywała. I w pewnym momencie zauważyłam że ilość kilometrów zaczyna mi przybywać zamiast ubywać, co z lekka wprowadziło mnie w lekkie osłupienie i wkurzenie.
Nie wiedziałam co się stało, więc trasę wyłączyłam i włączyłam zwykłą nawigację i tak sobie dojechałam na działkę.
Trasa ewidentnie do skorygowania, bo asfalt tak beznadziejny jak cała pogoda szczególnie temperatura na majówce.
Wschód słońca nad jeziorem Szczutowskim © Katana1978
Żurawie - boćki to przeżytek :) © Katana1978
Zjazd z "Karkonoskiej" :P , prędkości rozwinąć nie mogłam, bo na dole teren zamieszkały © Katana1978
Jak widać w tle płasko nie było :PPP
Lulu pod gołym niebem - po śniadanku ;))
Takie jeziorko mam 300 m od działki :)
Nie pamiętam ile jest schodków, ale dają popalić :)...
Kategoria >100, Wycieczka