Na Pragę i do fryzjera
-
DST
33.80km
-
Czas
01:50
-
VAVG
18.44km/h
-
VMAX
34.78km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Kalorie 317kcal
-
Podjazdy
79m
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 czerwca 2019 | dodano: 25.06.2019
Na Pragę do rodziców pojechałam Białą i w sumie bardzo żałuję, bo średnia była taka obciachowa, że w sumie jakbym pojechała Cubkiem, to możliwe, że nie różniła by się wcale, a może nawet byłaby lepsza.
Muszę zapamiętać to raz na zawsze, że po Warszawie kolarką szybko i komfortowo nie da się jeździć.
Jak wróciłam do domu, wzięłam Cubka i pojechałam jeszcze do fryzjera i do biedry.
Zdjęć nie robiłam, bo zaganiana dziś byłam do końca dnia.
Jest mapka z dojazdem na Pragę :)
Fota zastępcza - w sam raz na upalne dni :)
I tyle :)
Wszystkie km przypisuję do Cubka :)
Kategoria Wycieczka
komentarze
mors | 21:21 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Przejścia dla pieszych się nie przejeżdża i już - parafrazując Twoje słowa. Mówiąc bardziej po Twojemu: samozaorałaś się. :)
Rozumiem, że gdyby sygnalizacja nawaliła i czerwone świeciło się całą noc, to całą noc byś tak stała na pustym skrzyżowaniu? ;D;D
Rozumiem, że gdyby sygnalizacja nawaliła i czerwone świeciło się całą noc, to całą noc byś tak stała na pustym skrzyżowaniu? ;D;D
Trollking | 21:15 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Oelka - tak, kontraruch i pasy rowerowe zamiast śmieszek zdecydowanie przemawiają za szosą w mieście. Ale... i tu nie chcę się powtarzać w tym, co napisałem, więc tylko umieszczę postulat, żeby ktoś w końcu wpadł na pomysł, żeby DDR-ki w Polsce stały się kwestią wyboru, a nie nakazu...
mors | 21:05 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Co ma wspólnego "moralność" z przechodzeniem/przejeżdżaniem na czerwonym świetle gdy jest pusto?? :OOO
Ja tak robię bardzo często, bo to już prędzej marnowanie życia można by nazwać niemoralnością.
Ja tak robię bardzo często, bo to już prędzej marnowanie życia można by nazwać niemoralnością.
oelka | 20:02 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Jak się żyje przy Marszałkowskiej, to nie ma wyboru i jakoś można sobie poradzić. Można też pewne mniej przyjemne miejsca ominąć, co przy wprowadzeniu rozwiązań takich jak kontraruch dla rowerów jest dużo łatwiejsze niż wcześniej. I tuż się świetnie sprawdza lekki i zwrotny pojazd.
Jak się żyje przy Marszałkowskiej, to nie ma wyboru i jakoś można sobie poradzić. Można też pewne mniej przyjemne miejsca ominąć, co przy wprowadzeniu rozwiązań takich jak kontraruch dla rowerów jest dużo łatwiejsze niż wcześniej. I tuż się świetnie sprawdza lekki i zwrotny pojazd.
Trollking | 19:53 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Oelka - oczywiście, i to w sumie napisałem, gdy zauważyłem, że jest coraz lepiej. Ale ostatnio miałem okazję przekonać się, jak bardzo średnio jest chociaż obok Warszawy Zachodniej, na Alejach Jerozolimskich... To samo mamy w Poznaniu - nowe drogi są robione według standardów rowerowych, a nie antyrowerowych, jednak złogi przeszłości wciąż straszą. I póki one całkowicie nie znikną lub nie zostaną uznane za fakultatywne, nie będę się czuł komfortowo jeżdżąc szosą po miastach.
My jeszcze mamy dość łatwo, ale w miastach i miasteczkach dużo mniejszych dopiero jest "ciekawie". Niedawno przerobiłem na wąskich oponach koszmarki województwa łódzkiego (Sieradz i Zduńska Wola) i jedno wiem - nigdy więcej :)
My jeszcze mamy dość łatwo, ale w miastach i miasteczkach dużo mniejszych dopiero jest "ciekawie". Niedawno przerobiłem na wąskich oponach koszmarki województwa łódzkiego (Sieradz i Zduńska Wola) i jedno wiem - nigdy więcej :)
oelka | 19:20 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Trollking Weź pod uwagę, że w Warszawie jest już sporo asfaltu na DDR i na jezdniach.
yurek55 | 19:03 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Podobnie jak Hipek stawiam w mieście na kolarkę. Poza miastem też. :)
Trollking | 14:39 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
"Nieraz" oczywiście pisane razem. To pewnie przez upał :)
Trollking | 14:34 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Wszystko fajnie, ale nie bierzecie pod uwagę stanu infrastruktury. Wiadomo, że powoli się cywilizuje, ale jak wszyscy sobie zdajemy sprawę, jazda szosą po kostkowych wynalazkach, nie raz upstrzonych krawężnikami w wersji "hard", to mordęga.
Oczywiście, nie ma co ukrywać - najczęściej je olewamy. Ale nie zawsze się da.
Ja mimo wszystko wolę pojechać po mieście czymś cięższym, co ma szersze koła, i nie wypatrywać, czy akurat gdzieś zza zakrętu nie wyjeżdża radiowóz.
Gdyby jednak stan dróg dla rowerów osiągnął cywilizowane normy, faktycznie, dałoby się po mieście jeździć szosą na pewno wygodniej niż rowerowymi czołgami.
Oczywiście, nie ma co ukrywać - najczęściej je olewamy. Ale nie zawsze się da.
Ja mimo wszystko wolę pojechać po mieście czymś cięższym, co ma szersze koła, i nie wypatrywać, czy akurat gdzieś zza zakrętu nie wyjeżdża radiowóz.
Gdyby jednak stan dróg dla rowerów osiągnął cywilizowane normy, faktycznie, dałoby się po mieście jeździć szosą na pewno wygodniej niż rowerowymi czołgami.
oelka | 10:38 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Sterowność ramy szosowej jest idealna do jazdy po mieście (np. gdy się omija samochody stojące w korku). I rower jest lekki, więc pokonanie schodów z rowerem w na ramieniu, też nie jest jakąś większą gimnastyką.
Górala używam tylko do jazdy w trudniejszym terenie, albo jako rezerwy w razie awarii singla.
Góral z szerokimi oponami dobrze się sprawdza na wydmach w mazowieckich lasach, i na kiepskim bruku lub rozłażącej się trylince.
Resztę załatwia wspomniany singel zbudowany na ramie szosowej. A dzisiaj się sprawdzi po raz kolejny, gdy będę musiał załatwić jedną sprawę na prawym brzegu Wisły.
Górala używam tylko do jazdy w trudniejszym terenie, albo jako rezerwy w razie awarii singla.
Góral z szerokimi oponami dobrze się sprawdza na wydmach w mazowieckich lasach, i na kiepskim bruku lub rozłażącej się trylince.
Resztę załatwia wspomniany singel zbudowany na ramie szosowej. A dzisiaj się sprawdzi po raz kolejny, gdy będę musiał załatwić jedną sprawę na prawym brzegu Wisły.
mors | 10:05 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Ja tam dzielę rowery na letnie i zimowe - szosą lżej w upały, a góralem można się dogrzać zimą. ;)
A nasza Grażyna astronomii pewnie myśli, że godzina świetlna to godzina mijająca za dnia. :D
A nasza Grażyna astronomii pewnie myśli, że godzina świetlna to godzina mijająca za dnia. :D
garmin | 08:39 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Sytuacja na mieście w ostatnim czasie - na moje oko - uległa wyraźnej zmianie.
Raz - ogromny przyrost liczby ludzi na rowerach. Jak tylko robi się cieplej to trzeba jechać szerszym kołem, żeby jechać. W wielu miejscach tworzą się zatory i trafia się masa ludzi bez pojęcia o jeździe miejskiej. Jest niewygodnie i niebezpiecznie. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego na czym polega przemieszczanie się rowerem po mieście i że ich niefrasobliwość, dla kogoś innego, może się skończyć w najlepszym wypadku, kilkunastoma godzinami spędzonymi na SORze.
Sprzęt - jeszcze do niedawna były to w większości "górale" wszelkiego rodzaju. Trochę mieszczuchów i trekingów. Rower z barankiem to była rzadkość, a jak już, to najczęściej była to hipsterka na oldschoolowych szosach.
Aktualnie, codziennie widuję masę ludzi na rowerach z baranem. Wzrosła też popularność wszelkiego rodzaju rowerów miejskich, ale nie w kierunku "commuter bikes" - raczej "ładne mieszczuchy" (pomalowane kowadło).
Nadal większość to prosta kiera i - jak na mazowieckie równiny przystało - rower MTB. Na mieście dziwią mnie najbardziej ludzie na wypasionych rowerach MTB z górnej półki, z napędem nastawionym pod ostre góry, amortyzatorami o wadze szosy i kapciami jak na bezdroże. Rozumiem, że to dobry trening, ale - jak dla mnie - po prostu szkoda sprzętu - to się przecież szybko zużywa, a tanie nie jest. Za cenę wymiany częsci napędu, pewnie dałoby się kupić przyzwoity, używany rower, idealny na miasto.
Raz - ogromny przyrost liczby ludzi na rowerach. Jak tylko robi się cieplej to trzeba jechać szerszym kołem, żeby jechać. W wielu miejscach tworzą się zatory i trafia się masa ludzi bez pojęcia o jeździe miejskiej. Jest niewygodnie i niebezpiecznie. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego na czym polega przemieszczanie się rowerem po mieście i że ich niefrasobliwość, dla kogoś innego, może się skończyć w najlepszym wypadku, kilkunastoma godzinami spędzonymi na SORze.
Sprzęt - jeszcze do niedawna były to w większości "górale" wszelkiego rodzaju. Trochę mieszczuchów i trekingów. Rower z barankiem to była rzadkość, a jak już, to najczęściej była to hipsterka na oldschoolowych szosach.
Aktualnie, codziennie widuję masę ludzi na rowerach z baranem. Wzrosła też popularność wszelkiego rodzaju rowerów miejskich, ale nie w kierunku "commuter bikes" - raczej "ładne mieszczuchy" (pomalowane kowadło).
Nadal większość to prosta kiera i - jak na mazowieckie równiny przystało - rower MTB. Na mieście dziwią mnie najbardziej ludzie na wypasionych rowerach MTB z górnej półki, z napędem nastawionym pod ostre góry, amortyzatorami o wadze szosy i kapciami jak na bezdroże. Rozumiem, że to dobry trening, ale - jak dla mnie - po prostu szkoda sprzętu - to się przecież szybko zużywa, a tanie nie jest. Za cenę wymiany częsci napędu, pewnie dałoby się kupić przyzwoity, używany rower, idealny na miasto.
Hipek | 06:24 środa, 26 czerwca 2019 | linkuj
Moim zdaniem na miasto szosa jest najwygodniejsza - i ze względu na kierownicę (ergonomia + wąskość), i ze względu na opony, na których jednak jedzie się szybciej. Oczywiście nie można liczyć na to, że ze średniej 15 nagle zrobi się 25 (o to jest ciężko, bo najwięcej traci się na światłach), ale jednak jakiś zysk tam jest.
Na mieście najwięcej jest prostych kierownic, bo to wynika z popularności tego segmentu wśród odbiorców, którzy najczęściej potrzebują uniwersalnego roweru "na wycieczki".
A, rok świetlny to jednostka długości, nie czasu ;-)
Na mieście najwięcej jest prostych kierownic, bo to wynika z popularności tego segmentu wśród odbiorców, którzy najczęściej potrzebują uniwersalnego roweru "na wycieczki".
A, rok świetlny to jednostka długości, nie czasu ;-)
mors | 23:17 wtorek, 25 czerwca 2019 | linkuj
Ja wiem, żeś z Pragi, a jednak Ci podskakuję. :D
W sumie to nawet nie musiałaś się przyznawać z tą Pragą - od dawna to podejrzewałem. ;) ;p
W sumie to nawet nie musiałaś się przyznawać z tą Pragą - od dawna to podejrzewałem. ;) ;p
mors | 22:57 wtorek, 25 czerwca 2019 | linkuj
Ja wiem, żeś z Pragi, a jednak Ci podskakuję. :D
W sumie to nawet nie musiałaś się przyznawać z tą Pragą - od dawna to podejrzewałem. ;) ;p
W sumie to nawet nie musiałaś się przyznawać z tą Pragą - od dawna to podejrzewałem. ;) ;p
garmin | 21:42 wtorek, 25 czerwca 2019 | linkuj
Następnym razem jak będziesz po sąsiedzku to daj znać - zrobimy pętlę po Skaryszaku :-)
BTW - sporo jeżdżę po mieście, teraz około setki dziennie, i odkąd przesiadłem się z miejskiego górala (retro MTB na wąskich kapciach i bez anortyzatora) na szosę to mi czas przejazdu mocno spadł (dokładniej - czas ten sam, tylko dystans większy i mogę sobie w tym czasie pozwolić na większe kółko w drodze do/z pracy).
BTW - sporo jeżdżę po mieście, teraz około setki dziennie, i odkąd przesiadłem się z miejskiego górala (retro MTB na wąskich kapciach i bez anortyzatora) na szosę to mi czas przejazdu mocno spadł (dokładniej - czas ten sam, tylko dystans większy i mogę sobie w tym czasie pozwolić na większe kółko w drodze do/z pracy).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!