Zima zaskoczyła
-
DST
32.95km
-
Czas
01:35
-
VAVG
20.81km/h
-
VMAX
29.88km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Kalorie 344kcal
-
Podjazdy
38m
-
Sprzęt Biała Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś do pracy, autem bo lekko zaspałam :P.
Zła byłam bo musiałam odśnieżyć auto, a nie miałam szczotki (mąż gdzieś zapodział) i musiałam też zeskrobać lód z szyb skrobaczką.
Rękawiczek nie miałam bo zapomniałam i moje ręce po tej akcji dochodziły do siebie, prawie do południa. Masakra !!!
Po pracy zjadłam obiadek, usiadłam do kompa a tu Yurek się wbija, że przejechałby się, no ja w sumie też miałam chęć, tylko samej mi się nie chciało.
Umówiliśmy się przy cmentarzu i pojechaliśmy na zachód.
Niestety .... warunki zmieniały się drastycznie szybko na coraz to gorsze.
Yurek wymiękł już tuż za aleją drzew. Ja tam też miałam z lekka dosyć, było dużo lodu i naprawdę było niebezpiecznie..
Postanowiłam jednak, że podjadę chociaż Macierzysza zobaczyć jakie tam się warunki do jazdy i tam było jak na zimowe warunki bardzo spoko.
Nie było lodowych jęzorów, śnieg padał suchy jechało się przyzwoicie. Dojechałam do Umiastowa i tam śnieżyca robiła się już duża.
Skręciłam na Borzęcin i wracałam Warszawską - żeby było szybciej i krócej i o dziwo ulica była w miarę pusta, nawet policja mnie wyprzedziła i nie zwrócili na mnie uwagi...szok, bo Księgowy dostał w tym miejscu mandat za jazdę po jezdni.
Gęsto z autami robiło się tuż przed biedrą, ale tam skręciłam sobie na Wieruchów. Śnieg był już taki, że na Lazurowej Biała Szoska nie wyrabiała, zaczęła mi tańczyć, a przede mną był przejazd przez wiadukt zapewne śliski - stwierdziłam, że nie ma sensu ryzykować glebą i uszkodzeniem roweru.
Wróciłam więc autobusem :))) Rower mam tak zasyfiony, że nie wiem czy wybaczę Yurkowi że namówił mnie na tą mini ustawkę :P
Mogłam wziąć Krossa - dalej bym zajechała - pewnie do samego Leszna.... :)
Foty dwie :)
Szosa w autobusie ;) © Katana1978
Szosa na śniegu - tu widać moje skarpetki z biedry :)))
i tyle :)
Kategoria Wycieczka, W towarzystwie
komentarze
A podobnych filmów o morsach jest więcej. Zdolniachy i słodziaki. :)
Specjalnie z okazji świąt dla Ciebie - prawdziwy mors grający na saksofonie. To jest dopiero imponujący wyczyn, w tym kierunku powinieneś zacząć działać, zobacz jakie on zgarnia oklaski :))
K78: a Twoim Jola. ;p
Wilk: idą tym tokiem rozumowania, to powinienem nie posiadać żadnej elektroniki?
Skądinąd jest kilku polskich producentów (Manta, GoClever i inni) - składają w Chinach jak wszyscy, ale przynajmniej zyski idą do PL.
Sam mam telefon GC za 250 zł (nówka) i robi robotę już od 3 lat - a ludzie wolą dać 2-3 kafle za amerykańsko-chińskie, japońsko-chińskie i chińsko-chińskie - to jest przykład trwonienia pieniędzy na wspieranie Chin.
W moim mieście nie było butów CCC poza tym nie spełniały one moich potrzeb, gdyby było inaczej to na pewno bym je brał.
Patrz lepiej na swoją szkodliwość ekonomiczną - codzienną, zazwyczaj nieuzasadnioną merytorycznie i na bez porównania donioślejszych kwotach.
Albo jesteś ideowcem - i wierzysz w swoje idee, albo realistą dla którego cena jest kluczowa, jak to przyznałeś odnośnie butów, że nie kupujesz polskiego produktu bo jest za drogi, a teraz w kiepściutki sposób się tłumaczysz że po części produkują za granicą.
Ale jak łączysz jedno z drugim, idee z pieniędzmi - to jesteś tylko kiepskim koniunkturalistą i hipokrytą, który przy groszowych sumach zgrywa "patriotę", ale przy większych już ów "patriotyzm" ma gdzieś i jak wszyscy kupuje najtańsze produkty, bez patrzenia na kraj producenta. A w ten sposób pokazujesz, że ów "patriotyzm" jest tylko na pokaz, jak niewiele kosztuje - to fajnie, ale jak trzeba ponieść większe koszta to błyskawicznie wierzyć w swoje nacjonalistyczne idee przestajesz.
Polscy producenci to specjalistyczne manufaktury dla wymagających klientów, produkt, jakiego potrzebuję, produkuje się tylko w Chinach.
Więc nie wysilaj się tak, bo w żaden sposób nie podważa to ogólnej zasady, że kupując zagraniczny produkt/w zagranicznym sklepie niszczysz polską gospodarkę.
No i koniec dyskusji w temacie, samozaoranie klasyczne ;))
Albo jesteś wierny swoim ideom, albo to pieniądze dyktują Twoje zachowania konsumenckie. W zacytowanym tekście przyznałeś jasno, że kupujesz chińskie buty bo są dużo tańsze od polskich.
I skoro tak robisz - to nie masz żadnego moralnego prawa do pouczania ludzi kupujących jedzenie w tańszych sieciach, bo cała różnica jest w sumach, które można zaoszczędzić, a nie w wartościach. To co jak różnica jest w groszach - to można udawać "patriotę", ale jak 50zł na butach można przyciąć, to już "patriotyzm" do śmietnika wyrzucasz?
Naprawdę nie zauważasz miałkości intelektualnej takiego rozumowania? Skoro sam masz gdzieś producenta jak można większą sumę oszczędzić - to nie rób uwag w tym zakresie innym, bo to jest hipokryzja. A jak chcesz udawać "patriotę" (specjalnie używam cudzysłowu, bo dla mnie to żaden patriotyzm) - to musisz być konsekwentny i zawsze być tym ideom wierny, a nie jak parę groszy więcej można przyciąć to już olewasz swoje zasady.
Wilk: inwestycje w sieć sklepów w dłuższym okresie są nieistotne, bo na dłuższa metę o wiele więcej wyprowadzą zysku, niż zainwestują i zapłacą podatku, to oczywiste, taki jest cel każdej komercyjnej inwestycji, każde dziecko to rozumie.
Tak samo wyszukałeś dwie polskie firmy że w jednym roku nie zapłaciły podatku - patrz tylko w długim okresie (podstawy analizowania...).
Miejsca pracy dają wszyscy, więc co to za argument?
A gdzie CCC produkuje?
Hipokryzji żadnej nie ma, bo na mojej "półce" cenowej są wyłącznie chińskie buty, a różnica do nielicznych, polskich specjalistycznych producentów to przepaść, której przekraczać nie mogę - nie dyskutuję tu o groszach jak między Dino a Biedronką.
Po prostu ukazuję jaką hipokryzję prezentujesz z czepianiem się kogoś, że kupuje w sieci niemieckiej, podczas gdy sam kupujesz bez problemów buty z Chin. A gadanie że nie ma polskich butów - to bzdura totalna, CCC jest dużą polską firmą obuwniczą, a i mniejsze się znajdzie. I ponadto jest głównym sponsorem kolarstwa w Polsce. A do tego to firma bardzo blisko związana z rejonem w którym mieszkasz. A pomimo tego - wybrałeś adidaski z Chin.
I gadasz zupełne bajki o wyprowadzaniu pieniędzy za granicę, przytoczę parę liczb żeby obalić do reszty fantastykę, którą uprawiasz. Lidl i Biedronka spośród sieci działających w Polsce - są największymi płatnikami podatku CIT, w 2016 Biedronka zapłaciła 409mln, Lidl 56mln. Podczas gdy największa polska sieć handlowa Lewiatan nie zapłaciła ani grosza - bo rzekomo wykazała straty, podobnie Polomarket. Myślisz, że Polacy nie wyprowadzają kapitału i grzecznie zasilają budżet? Wierzysz, że właściciele Lewiatana rzeczywiście nie mają zysku? :)) To jesteś naiwny jak dziecko. Poza tym skąd by się brały gigantyczne inwestycje w Polsce np. Biedronki jakby tern kapitał rzekomo wyprowadzali? Wiesz ile kosztuje wybudowanie tak wielkiej sieci jak oni mają? To są wielkie inwestycje w polską gospodarkę i dające miejsca pracy tysiącom ludzi.
A polskie sklepy dają pracę i zbyt producentom tak samo, jak zagraniczne, więc po stronie korzyści jest remis, a po stronie strat - zysk wyparowuje ze sklepów (i banków) zagranicznych. Proste do bólu, każdy chłop od pługa by to zrozumiał, nawet intuicyjnie...
Sam jestem ciekaw, jak to będzie.
Wilk: wszystko wałkujesz drugi raz od nowa, jak mój sąsiad, ale on ma 70+. ;]
Mi napęd hula dobrze na skrajnych przełożeniach - trza to umić wyregulować. ;))
Z tymi botami to stopy opadają. Butów polskiej produkcji praktycznie nie ma, podobnie jak np. elektroniki, ropy czy gazu (śladowe ilości z Polski, reszta import), więc wyjątki od reguły muszą być, gdy nie ma wyjścia.
Ale np. telefony zmieniam raz na 8 lat, a i to kupuję te z dolnej półki, więc minimalizuję swoją szkodliwość do absolutnego minimum.
A Ty? Masz dobry telefon (widziałem ;p) i kupę innej chińskiej elektroniki, mimo że masz świadomość, co się w Chinach odwala?? Wiem, że za nic masz polską gospodarkę, ale że tych biednych Chińczyków też??
Pomysł z jazdą bez przedniej przerzutki - głupawy, na skrajnych przełożeniach biegi regularnie same zmieniają zębatkę z przodu bo nie mają blokady, jeżdżę tak czasami zimą, byłem tak na Nordkappie, gdzie by ograniczyć problemy z przymarzaniem zrezygnowałem z przedniej przerzutki - ale to był błąd. Wiele razy na trasie tego żałowałem, przełożenia samoczynnie się zmieniały, a przekładanie łańcucha ręką jest bardzo upierdliwe, trzeba w tym celu stawać. Już nie chcę Ci już mówić o linii łańcucha, bo zakładanie trzyrzędowej korby do roweru pomyślanego na dwurzędową też jest średnim pomysłem, jak nie skorygujesz tego odpowiednim wkładem do suportu, tylko założysz na ten co był - to łańcuch będzie wykrzywiony
A buty z Lidla - nie ma znaczenia czy są z Lidla czy z polskiego sklepu, ważne że są produkowane poza krajem. Bo cała idea Twoich teorii w tym zakresie - to było wspieranie polskiego przemysłu i polskiej gospodarki. Kupując buty chińskie w polskim sklepie wg Twoich XIXw teorii nie wspierasz przemysłu tak jakbyś kupił polskie buty w polskim sklepie, bo w połowie wspierasz gospodarkę kraju który je wyprodukował - czyli brutalnego chińskiego reżimu. Więc jest to hipokryzja, skoro dopuszczasz ileś wyjątków od wspierania polskiego przemysłu, a sam się regularnie czepiasz do kogoś o to samo. W tym zakresie kupienie polskiego produktu w niemieckiej sieci niczym się nie różni od kupienia chińskiego produktu w polskiej sieci, nawet bardziej wspieramy tak gospodarkę, bo niemieckie sieci dają pracę setkom tysięcy polskich producentów i pracowników, a chińscy producenci nic Polakom nie dają.
Czekam z niecierpliwością na Twój obiecany atak na Karkonoską - jak będzie trzeba, to mogę nawet całą odśnieżyć dla Cb. ;p
http://alouette.bikestats.pl/1325741,Everesting-na-Karkonoskiej.html
Otóż ta dziewczyna dokonała rzeczy GIGANTYCZNEJ, wciąga Karkonoską nosem i przez sen, a waży... 48 kg!!!!!
Tak, nawet przy mnie jest malutka - niższa o 26 cm (!) i do tego jeszcze trochę chudsza - no i jest kobietą. Tyle w temacie podjazdów...
Tak czytacie łapczywie i zapalczywie mojego bloga, a pominęliście tak istotny szczegół (o którym pisałem kilka razy) - we wrześnie, w ostatnich dniach pobytu w lubuskim, wymieniłem w Huraganie korbę na 28/38/48 ;pppppppp
Mało tego - wywaliłem przednią przerzutkę :D:D a tylną przeniosłem na ramę.
Sens jest taki, że całą Kotlinę Jeleniog. mogę zrobić na środkowej, 48T przyda się tylko na długich płaskich na nizinach, na które raczej się nie wybieram, a po górach wszystko obskoczę na 28T. Czyli na co dzień cały czas jeżdżę na 38T, a jak jadę w góry, to u podnóża zrzucam łańcuch ręcznie :) a w drodze powrotnej zakładam go ponownie na 38T dzięki czemu tracę może pół minuty, ale dużo zyskuję na masie, a ta na dużych podjazdach jest szalenie ważna - praw fizyki się nie oszuka. ;))
K78 - z tymi pomówieniami o nieuczciwość przegięłaś pałę...
A drugi raz - że buty są z lidla - kilka razy tłukłem temat, że są z polskiego sklepu...
To jest właśnie taki punkt, gdzie możliwości dziwactw się wyczerpują i jak się chce jeździć po górach (a Mors się ciągle zarzeka, że chce) - to trzeba coś zmienić i przerobić napęd, albo niewiele z jazdy po prawdziwych górach będzie. Bo samym gadaniem jak to się świetnie Huragan sprawdza niestety Karkonoska się nie wjedzie. Jego sprawa czy bardziej mu zależy, żeby naprawdę jeździć, czy też udowadniać innym jak to jego rozwiązania są skuteczne i zaprzeczają fizyce ;))
Ale by taki drobniejszy kolarz mógł skutecznie po górach jeździć musi mieć odpowiednie przełożenia w rowerze. Bo przy bardzo ciężkich przełożeniach (jakie ma Mors w swoim trupie) - da się wjeżdżać góry klasy Karkonoskiej jedynie dysponując bardzo dużą siłą fizyczną i masą mięśniową w nogach. A gdy tej masy mięśniowej nie mamy - to trzeba mieć odpowiednio miękkie przełożenia w rowerze. Też byś na 90% nie dała rady wjechać Karkonoskiej z tym co masz w rowerze szosowym, bo nachylenie tam jest za duże na Twoją siłę przy tym przełożeniu jakie posiadasz. Natomiast na innych swoich rowerach podejrzewam, że byś wjechała, pomimo że są cięższe, to mają dużo lżejsze przełożenia. A Mors ma te przełożenia jeszcze sporo cięższe niż Ty w szosówce. A jego drugi rower to już jest potwornie ciężki kloc.
Na płaskim te miękkie przełożenia nie są Ci do niczego potrzebne, ale gdy mieszka się w terenie górskim, czy tez często jeździ po górach jak ja - trzeba je mieć w rowerze, bo w drastyczny sposób poprawiają komfort jazdy w górach i pozwalają zaliczać góry, których z ciężkimi przełożeniami zaliczyć się nie da lub jest to skrajnie wyczerpujące. Doskonale to widać na Gliczarowie podczas Tour de Pologne Amatorów, mnóstwo ludzi zsiadało i pchało na tej ścianie, bo ich dobijały za ciężkie przełożenia. A ja ich mijałem jadąc nie dlatego że bylem od nich mocniejszy, tylko dlatego, że miałem zakres biegów pozwalający na sensowne wjechanie takiego nachylenia. I to samo dotyczy Karkonoskiej, bo to podobnej klasy góra.
Odpowiednie przełożenie w górach to jest warunek sine qua non, bez niego jazda zamienia się w męczarnię i zamiast gór jeździ się pagórki. Można wiele cudować, wozić lampki w rękach, ale gadaniem praw fizyki się nie przeskoczy. By jeździć na tak twardych przełożeniach pod górę to trzeba do nich być w stanie przyłożyć odpowiednią siłę, czyli innymi słowy mieć uda jak tłoki hydrauliczne. Tak jeździ się na torze, bo tam nie używa się przerzutek, rowery torowe to ostre koła z jednym przełożeniem, bardzo ciężkim z reguły, ustawionym pod 45-50km/h. Tylko uda torowca wyglądają tak. Na tym zdjęciu porównywano prezenterkę z torowcem i ona obwód w talii miała mniejszy niż zawodnik w udzie (aż 74cm!). I jak się ma taką potężną siłę w nogach to można używać bardzo ciężkich przełożeń. W innym teście rower tego zawodnika [url=https://www.youtube.com/watch?v=S4O5voOCqAQ]podłączono do tostera o mocy 700W[/quote] i był w stanie zasilać toster wystarczająco długo by usmażyć tosta ;))
A Mors, który ma nóżki cieńsze niż ta modelka w teście do skutecznej jazdy w górach musi mieć lekkie przełożenia, a nie skrajnie sztywny zestaw 38-26. I tego się gadaniem i mądrościami nie obejdzie, czysta fizyka. Do skutecznej jazdy na ciężkich przełożeniach trzeba mieć wielką siłę fizyczną. Ja nie jestem aż takim chuderlakiem jak Mors, ale też jestem dość szczupły - i dlatego jeżdżę na miękkich przełożeniach, czasami nawet na kasecie 40T. Bo znam zasady fizyki i wiem, że tak jeździ się wydajniej. Do 10% jeszcze można oszukiwać rzeczywistość, można łykać krótkie ostre ścianki zarzynając kolana, ale na nachyleniach jak Karkonoska, gdzie jest bardzo stromo na długim odcinku - z takim przełożeniem to jest game over, sił starczy na 20-30m.
Tak więc jeśli Huragan ma zacząć wreszcie zdobywać prawdziwe, legendarne ściany Karkonoszy jak Modre Sedlo czy Dvoracky - to wymaga porządnego liftingu :)).
I to pewnie jest jedna z głównych przyczyn braku Twojej jazdy po prawdziwych górach, po prostu Twój sprzęt, który tak nam tu ciągle zachwalasz się na góry nie nadaje, na takim minimalnym przełożeniu przy Twoim poziomie kondycji to z Agrykolą byś miał problemy, nie z Karkonoską ;)). To już rowery Katany i Yurka mimo że są to klasyczne szosy (a szosy zawsze mają cięższe przełożenia od bardziej uniwersalnych rowerów) - mają lżejsze przełożenia, pomimo, że przecież nie były optymalizowane pod jazdę górską.
K78 jest już dużą dziewczynką i nie potrzebuje adwokata.
Pocinam jej, bo ona mi pocina, przecież to oczywiste, i nie było to większym problemem dopóki Ty się nie przykolegowałeś...
Jakie masz motywy nie jest w tej sprawie ważne, ale jak Ty się wyśmiewasz z innych że jeżdżą autobusem w śnieżycę - to musisz się liczyć z tym że i inni się pośmieją z Twoich tras dla emerytów i rzadkiej umiejętności jazdy po górach bez gór ;)
Klepiesz od pół roku jak to się przeprowadzasz, żeby po górach jeździć, a tymczasem ja, mieszkaniec Warszawy 5 razy więcej tych Karkonoszy zaliczyłem w jeden dzień niż Ty, który masz do nich 20km i mieszkasz tam ze 3 miesiące. W jeden dzień wjechałem na Okraj, Modre Sedlo i Śnieżkę, jakby Tobie to było dane to byś miał o czym przez rok na blogu się przechwalać jaki to z Ciebie wielki góral.
Miały być wielkie fajerwerki, a póki co jest kiepski kapiszon :))
Tak więc zamiast podśmiewać, że ktoś wraca autobusem w śnieżycę - popracuj, żebyśmy my się nie śmiali ze Stefka Burczymuchy, który ma takie parcie na szkło, że podjazd kawałek za Przesiekę nazywa podjazdem na przełęcz Karkonoską ;)
Najbardziej "puste gadanie" to są obietnice Wilka, że ma już dość i więcej nie będzie. :))
Ktoś mi wyjaśni, dlaczego ten zawodnik wciąż do mnie klika?
Po tylu żarliwych zapewnieniach, że już "nigdy więcej", i że "nie warto ze mną rozmawiać" - i dalej tak robić sobie z gęby cholewę?
Bo czymś zupełnie innym jest zjeżdżanie zaśnieżoną drogą z zerowym ruchem, gdzie ewentualna gleba przy 10km/h nic nie kosztuje, a czym innym jazda po dwumilionowym mieście w czasie śnieżycy, gdzie każdy upadek może się skończyć pod kołami samochodu. W takich warunkach jazda jest ryzykowna na prawie każdym rowerze, pod śniegiem tworzą się często zalodzenia, których nie widać i na które i dwucalowe opony niewiele pomogą.
Wiadomo, że na szosie jest wolniejszy od normalnych kolarek, ale w zaśnieżonych górach owe kolarki Huragan totalnie deklasuje - czyli generalnie wygrywa uniwersalnością. :)
Te opady przyszły pewnie od nas, sorry :/
A teraz porównaj to sobie do Huragana na Karkonoskiej. ;ppppp
PS. musisz sobie ustawić w tym elektronicznym pindolniku, żeby Ci przypominał o założeniu rękawiczek. ;D;D;D;D