Do pracy i z pracy 35/2018
-
DST
26.50km
-
Czas
01:20
-
VAVG
19.88km/h
-
VMAX
36.30km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 630kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj do pracy pojechałam autem - tak żeby się nie dołować że nie mam licznika i tak żeby w końcu odebrać moje poprzednie kółka które zostawiłam w serwisie na przechowanie.Nie wiem co z nimi zrobię - może Krossa przerobię na tarczówki ale musiałabym mieć sporo niepotrzebnej kasy :P - a to raczej z lekka nie możliwe...
Dziś już pojechałam rowerkiem - założyłam licznik który też ma swoje lata. Jest to licznik mojego męża.
Jest tak skomplikowany, że krew mnie zalewa, a instrukcji od niego nie mam. W necie też nie ma - na zagranicznym forum wyczytałam że ta instrukcja ma aż 30 stron
No ale jakoś te najważniejsze opcje mogę przeglądać - nie obyło się jednak bez podniesienia ciśnienia, bo jak dojechałam do pracy to coś chciałam zobaczyć i skasowałam dystans pfff...całe szczęście ma on opcję jeszcze dystansu dziennego (sam się kasuje po północy) także niewiele straciłam, tylko czas orientacyjny wpisuję bo razem z dystansem skasował się też czas dojazdu do pracy, a czasu dziennego nie ma.
Służbówka z licznikiem. Specjalnie mam ustawiony zegarek by się śpieszył...
A tu zastępczy licznik w akcji. Mam zakaz naciskania prawego guzika bo wtedy wchodzi się w jakieś pamięci, cuda niewidy i nie umiem z tego wychodzić ;/ I tak właśnie dziś rano nacisnęłam prawy guzik weszłam w jakieś opcje, nie umiałam z tego wyjść i kaput.
Jedynie co mi się w nim podoba to ten pasek nad liczbami...im szybciej się jedzie tym pasek robi się dłuższy ...
Kategoria Praca
komentarze