Do pracy i z pracy 126/2017
-
DST
43.85km
-
Czas
02:30
-
VAVG
17.54km/h
-
VMAX
36.50km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Kalorie 605kcal
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś rano 9 stopni i mnie wywiało - zimno strasznie, po pracy miałam załatwić kilka spraw, pojechałam do centrum. a potem stwierdziłam że mam jeszcze trochę czasu więc skoczę na Żoliborz zobaczyć na własne oczy Mactronic'a Scream 02 400 lum.
Czar prysł jak porównałam sobie z moją starą chińską latarką....Ja nie wiem - przyzwyczajona jestem już do mocnego światła i dla mnie ta lampeczka jest baaardzo słaba....a 300 lum to już w ogóle ...
Chińska latarka która jest słabsza od mojej rowerowej lampeczki pokonała Mastronica już na 1 programie.....- szkoda bo się trochę na napaliłam na lampkę z normalnymi bateriami.
Przejrzałam cały internet i jednak te bateryjne lampeczki to pic na wodę :(
Chyba skończy się tak że poproszę męża żeby mi kupił nowy akumulatorek i wrócę do okablowania....może jakieś sobie etui na te alumulatory uszyję - tylko nie mam pomysłu gdzie je ukryć w rowerze, bo torebkę podsiodłową aktualnie zdjęłam....eh....
Dziś wyjątkowo zdjęcie w tym miejscu. Jechałam do Centrum i nie chciało mi się przy Centralnej skręcać na ścieżkę gdzie robię służbowe foty. Tak czy siak drzewka co fotografuję są po prawej stronie :P
Kategoria Praca
komentarze
Staram się przestrzegać przepisów - jak są w miarę przejezdne DDR-ki to nimi jeżdżę. Jakbym widział na swojej trasie takie coś, co jest na zdjęciu i obok zakaz jazdy rowerem to dla swojego zdrowia psychicznego postarałbym znaleźć sobie alternatywną trasę (jeśli jest). Oczywiście patrzę na sprawę jako użytkownik szosy, co oznacza, że jazda tym kostkowym - za przeproszeniem - gównem może mnie kosztować więcej niż mandat (100 zeta, koła ciut droższe) i tu bym ryzykował olewając ścieżynkę. Jeśli Tobie nie przeszkadza dzięki grubym kołom - spoko :)
Taki mamy kraj, że te złogi po latach 90. i dwutysięcznych bardziej przeszkadzają niż ułatwiają. No i trzeba być perfidnym gnojem urzędniczym, żeby w tym miejscu postawić zakaz. Ale pewnie robi to ktoś, to siedzi za biurkiem i ostatni raz jeździł rowerem na komunię.
W centrach dużych miastach (Poznań, Warszawa, Gdańsk, Krakówm ostanio nawet Wrocław) zmienia się na lepsze, włodarze widzą problem i praktycznie nie tworzy się już ddr-ek z kostki, coraz częściej robi się je z głową, wyznacza pasy i kontrapasy etc. Największym problemem są podaglomeracyjne wiochy i miasteczka, które graniczą z miastami, a w nich się nic nie zmienia. Wygóglałem, że owe Puchały to właśnie taka wieś, gdzie zanim się zmieni cokolwiek w tym temacie miną dziesiątki lat. Ja mam to samo u siebie - człowiek już całkiem sympatycznie kręci po Poznaniu, a tylko przekroczy granicę z takim np. Luboniem i ląduje w trzecim świecie.
Nie ma lekko :)
- mieć w dupie przepisy, oznakowania itp. i jeździć tak, jak jest wygodnie tobie. Na przykład odcinek widoczny na zdjęciu zawsze robiłem jezdnią. No i trzeba być odpornym psychicznie - jak jest obok "śmieszka", to spalinersi zaczynają na ciebie trąbić, trzeba to po prostu olać i jechać swoje
- mieć zamiłowanie do adrenaliny, np. jazda jezdnią odcinkiem widocznym na zdjęciu zapewnia niezły skok
Tak więc niestety duże miasto jest nie dla każdego. Praktyka uczy, że ruch rowerowy w większej ilości pojawia się w danym miejscu dopiero wtedy, gdy zrobią tam porządny DDR (na szczęście jest ich coraz więcej), wcześniej jest że tak powiem sztucznie stłumiony. Potencjał jest, brakuje infry.