Do Gassów nie dojechałam ...
-
DST
68.10km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:40
-
VAVG
18.57km/h
-
VMAX
32.40km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Kalorie 1870kcal
-
Podjazdy
152m
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś plan miałam taki że pojadę do Gassów przez Kabaty i wrócę do domu przez Piaseczno.
Narysowałam trasę, wrzuciłam do garmina i pojechałam.
Jak wyjechałam koło Ciszycy i byłam już na tej trasie co jedzie się cały czas prosto, spostrzegłam że mój ślad każe mi skręcać.
Pomyślałam że pewnie tak mi się narysowało na jakiś tajny skrót :D. No więc pojechałam tym śladem. Im dalej jechałam tym szybciej docierała do mnie świadomość że od Gassów się oddalam. Trudno pomyślałam. Postanowiłam że sprawdzę to już w domu czemu nie dojechałam do Gassów.
Na setkę się nie szykowałam mimo że słoneczko za oknem. Coś czułam że to może być zdradliwe i tak naprawdę może być cholernie zimno. Ale nie - było całkiem sympatycznie :)
Mimo to specjalnie jakoś mnie to nie boli że nie zrobiłam 100 km :) do domu wróciłam jeszcze za dnia i to było fajne. Dzień się wydłuża :)))
W domu wbiłam mój rysowany ślad do kompa i ...okazało się że nie było punktu przy Gassach. Rysując trasę w gpsies musiałam coś namieszać że ten punkt zniknął :D - trudno się mówi :) Do Gassów pojadę sobie kiedy indziej :) - Nie pali się :)
Wyszło, że jestem ostro roztrzepana skoro nie sprawdziłam do końca mojego celu wycieczki.
Nie pamiętam już jak ja tą trasę rysowałam :)))
Ciekawa jestem co to za gałka lodów śmietankowych. Trochę tego jest wokół Okęcia © Katana1978
Miejsce katastrofy IŁa - Kościuszko © Katana1978
Droga w lesie Kabackim © Katana1978
Tu nie było ślisko.
Las Kabacki © Katana1978
Tu też nie było ślisko, ale gdzieś tak na wysokości polany pojawiła się szklanka i to taka że zeszłam z roweru i praktycznie podreptałam do samego wyjścia z lasu...
Jezioro Lisowskie © Katana1978
Tu jakiś kanał niezamarznięty © Katana1978
W tym miejscu na jezdni zobaczyłam małego szpaka. Siedział sobie prawie na środku ulicy i nie drgnął jak koło niego przejechałam.
Pomyślałam że pewnie trup - auto go potrąciło i tak padł. Jednak coś mi nie dawało spokoju. Po paru metrach postanowiłam wrócić do tego ptaka. Stanęłam, zeszłam z roweru. Patrzę oddycha. Myślę sobie pewnie go auto potrąciło i jest w szoku :(.
Zdecydowałam że wezmę go na pobocze - może wydobrzeje i odleci.
Nachyliłam wyciągnęłam ręce, a ten w tej chwili odleciał. Kurka wodna kamień mi z serca spadł że nic mu nie jest. Odleciał parę metrów dalej na pole, a ja wsiadłam i pojechałam dalej....
Za Piasecznem - w stronę Lesznowoli © Katana1978
Tym razem fota turystyczna, a nie służbowa © Katana1978
Lód nadal jest ;/
Skończyła się cierpliwość pieszych :) © Katana1978
Kategoria Wycieczka
komentarze
No proszę, a ja dziś właśnie w legendarnych Gassach byłem, na Wiśle kry niestety brak.