Kontrola nogi
-
DST
20.25km
-
Czas
01:20
-
VAVG
15.19km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Kalorie 538kcal
-
Sprzęt Kross Hexagon F2
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś nastał dzień kiedy musiałam znów pojechać do szpitala na kontrolę mojego kolana.
Odczekałam swoje, nasłuchałam się tragicznych historii innych pacjentów i weszłam do gabinetu.
Lekarz o dziwo pamiętał mnie i moją nogę bo byłam wyjątkowo trudnym i tragicznym przypadkiem :/
Obejrzał pocmokał i powiedział że powinnam się naprawdę cieszyć że jest tak jak jest, bo przy "tak tragicznym urazie" przeważnie nie chodzi się tak jak ja chodzę. Czyli praktycznie nie kuleję, chodzę płynnie itd.
Powiedział tylko żebym na żaden maraton biegowy się nie wybierała bo bieganie jest bardzo nie wskazane - w sumie i tak nie biegam bo przy bieganiu faktycznie boli jak cholera ;/
Spytał się czego od niego oczekuję - powiedziałam żeby tak tą nogę zrobił żeby się zginała do końca.
Powiedział że to nie jest możliwe pokazał mi 1 rtg zaraz po wypadku - kolano w rozsypce ;/ puzzle co najmniej z 30 elementów
(pamiętam te zdjęcie rtg jak przez mgłę)
Powiedział że kolano jest milimetry przesunięte (porównywał mi rtg ze zdrowym kolanem) - nie da się tego tak już złożyć.
Pfff ....a i mam się zgłosić za 10 lat na wstawienie protezy pfffffffffff (teraz za młoda jestem i kolano za zdrowe)
I na koniec w sąsiednim pokoju była jakaś pacjentka która miała też miała jakiś problem z kolanem i pokazał mnie jako przykład jak ja chodzę po ciężkim urazie urazie...czyli że praktycznie nic nie widać. Tyle że ta babka była dość gruba, a otyłość nie jest wskazana przy chorych stawach .
A i pobolewać mnie noga ma aż do śmierci ;/
Spytałam się o wyjęcie blachy kazał iść na inny oddział i się zapisać - zapisałam się, ale w sumie nie zależy mi już tak bardzo na wyjęciu tej blachy. Wiem że trzeba ale wtedy tak mnie załatwili że jestem mocno zniechęcona załatwianiem tego wszystkiego od nowa. Szczególnie że teraz już pracuję ....
Pogoda tragiczna :( tzn jak jechałam do szpitala to założyłam spodnie przeciwdeszczowe bo lekko padało. Jak wbyłam w szpitalu to lało jak z cebra. Powrót nawet pogodny ale bardzo wietrzny.
Motyw świąteczny - rowerowy :)
Kategoria Wycieczka
komentarze
Doktór: pije Pan?
Pacjent: no możemy się napić...
Katanko - podziwiam Cię za to co (a raczej jak) przeszłaś i do czego doszłaś! Możesz być (zresztą na pewno nie dla jednego jesteś) wspaniałym przykładem na to, że jak się chce to można. Niezależnie od wszystkiego. Grunt to nie załamać się tylko walczyć. WALCZYĆ aż się wygra.
Brawo!
Panie doktorze, boli mnie wątroba
A pije pan?
Piję, ale nie pomaga..
Nieustannie podziwiam, z jakim spokojem opisujesz te perypetie...
W Warszawie święta już od 2 listopada, nawet na balkonie w bloku na moim osiedlu od tego dnia świecą lampki