Borzęcin + parę rzeczy do sprawdzenia
-
DST
43.80km
-
Czas
02:15
-
VAVG
19.47km/h
-
VMAX
39.74km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 1038kcal
-
Podjazdy
83m
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na działkę pojechałam bez roweru.
Sobota zapowiadała się deszczowa i taka w sumie była, a niedziela to czas powrotu do domu więc się nie opłacało - chociaż później wpadłam na pomysł że w sumie mogłabym wracać rowerem - no ale o tym pomyślałam za późno....
Jak przyjechaliśmy do domu to już mnie niosło by iść na rower. Poczekałam aż mi się telefon naładuje i pojechałam do Borzęcina.
Jadąc tam postanowiłam sprawdzić kilka rzeczy.
Pierwsza rzecz to licznik bez wypadku - pomyślałam, że może zawiesili - ale gdzie taaam, nadzieja prysła jak bańka mydlana.
Druga rzecz - jadąc sobie ścieżką przez Strzykuły wpadłam na pomysł że sprawdzę do jakiej prędkości się rozpędzę na płaskim i wyszło 39.74 - może byłoby 40 km/h, bo jak byłam mega rozpędzona wjechałam w rozbitą butelkę była kupa szkła (jak to często na ścieżkach bywa) i wtedy zaczęłam hamować - jednak po sekundzie stwierdziłam jadę dalej, a nóż widelec nie będzie kapcia.
Kapcia oczywiście nie było - chwała moim oponkom, ale prędkość zachwiana. Sprawdzę sobie innym razem jeszcze raz.
Jadąc sobie dalej wpadłam jeszcze na lepszy pomysł, że sprawdzę licznik czy kilometr zgadza się z kilometrem w Pogroszewie.
Mąż mi mówił, że może być różnica bo przecież niedawno dopompowywał mi opony na kamień - a to na pewno ma znaczenie dla obwodu koła - i faktycznie jest różnica ;/ na starcie jest 15.64 a po km jest 16.67 - obwód koła w liczniku jest 2039.
Yurku jak to czytasz to proszę napisz jaki teraz obwód wpisać żeby się km zgadzał ...:))
Za Borzęcinem znów napatoczył mi się pomysł do głowy gdy zobaczyłam faceta przede mną.
Facet jechał na jakimś krosowym Wheeler'ku, postanowiłam sprawdzić czy ruszy go ambicja jak go wyprzedzę :D
Wyprzedziłam sobie go z dość sporą prędkością - no bo w końcu to facet (także sił w nogach ma więcej) i przede wszystkim ma rower na większych kołach od mojego Cubuśka.
Jakiś czas siedział mi na tylnym kole, ale później spostrzegłam że zaginął w akcji :D, więc sobie spokojnie jechałam dalej, zatrzymałam się nawet by pstryknąć fotkę, i w tym momencie z mega prędkością ten facet mnie wyprzedził - aż się za nim kurzyło !!
Schowałam sobie aparacik i na pedały - dogoniłam go, wyprzedziłam go, potem on mnie znów wyprzedził, a następnie z nie nacka się zatrzymał .... mam nadzieję że nie zszedł na zawał czy coś takiego ....
Więcej przygód i pomysłów nie miałam :)
Droga w Macierzyszu. Jest lepiej niż ostatnio, da się przejechać, chociaż w niektórych miejscach sporo piachu i żwiru.
Znów dynie na sprzedaż :)
Taki tam zachód.
Tu przy tej fotce wyprzedził mnie ten rowerzysta. Swoją drogą ciekawe czy ten kotek na płocie to nie jest zaginiony kotek z ogłoszenia na słupie.
Kategoria Wycieczka
komentarze
Faceci to dziwne istoty, żaden nie pozwoli, żeby go baba wyprzedziła. To taka chora męska ambicja..:)