2014 - Chichot losu
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Cube Analog
-
Aktywność Jazda na rowerze
Takie małe podsumowanie tego roku.
Dokładnie rok temu (31.12.2013) byłam dzień po operacji - pamiętam tego sylwestra byłam ostro naćpana przez prochy i kroplówki przeciwbólowe, a strzały z petard były jakby w oddali jakby tamten sylwester był zupełnie w innej przestrzeni czasowej.
Pamiętam łzy jak mi leciały po policzkach, bo byłam sama - bez bliskich mi osób, bo byłam obolała i nie wiedziałam czy dam radę jeszcze wsiąść na rower.
Nie wyobrażałam sobie życia bez roweru i bycia kaleką....to był jakiś absurd.
Ten rok pokazał mi jak ważne jest samozaparcie, ludzie którzy są wokół, i że wszystko może się stać gdy czegoś bardzo chcemy.
Wiedziałam, że jak nie wsiądę na rower i nie pojadę to umrę....fizycznie może nie - ale psychicznie tak.
Zdecydowałam że zrobię wszystko by jeździć....i zrobiłam 6246 km - mało, niemało - ale się cieszę z każdego kilometra który wypracowałam łzami, i bluzgami ....a pierwszy kilometr uważam za najcudowniejsze uczucie ....
Końcówka 2013 - Straciłam wtedy mój ukochany rower - a ten rok przyniósł mi 2 super rowery.
Cube - był rowerem o którym nawet nie marzyłam - to jest po prostu fenomen że taki rower mam
Kross - ten rowerek uratowałam i on mi się pięknie odwdzięcza.
Mogę napisać, że mimo że było mi w tym roku ciężko - to uważam ten rok za bardzo udany - nie wiem czy nie najlepszy w moim życiu, ponieważ udało mi się osiągnąć sukces, wyjść na powierzchnię z samego dna - nigdy w swoim życiu nie miałam takich atrakcji.
Szczęśliwego nowego roku !!
oby było jak najmniej gleb i jak najwięcej słonecznych dni
Kategoria Perypetie życiowe